środa, 30 grudnia 2009

Pierniki!!

Zrobilismy z ryjem pierniki.. ale nie takie sobie same pierniki, zrobiliśmy choinki, ludzki, gwiazdki i serduszka, których jednak na zdjęciu nie ma bo niestety moje talenty plastyczne ograniczają się jednak tylko do fotografii.. No i zrobilismy domek z piernika, co pokazało tylko jakie pokłady małego chłopca drzemią z Panu R.
Własnie pisze tego posta, między jednym ciastem a drugim i załatwianiem masy innych super ważnych rzeczy przed sylwestrem, który organizuje, a z lampki na biurku spodląda na mnie jeden mały, fajny człowiek bez głowy.. Poznajcie sie:
Od Veni - food


Przepis na pierniczki wzięłam z grudniowej "Kuchni" czyli:

250g miodu (ale zrobiłam porcje podwójną i dodałam drugie tyle melasy czyli jeszcze raz.. :) )

CIASTO
(ilość na domek i pierniczki.. duuuzo)
250g miodu
250g melasy
500g cukru ( w "Kuchni" jest, że brązowego ale przed świętami jestem goła i wesoła z pieniędzmi, więc dałam zwykłego marki Tesco i też było pysznie)
200g masła
kilo 200g mąki
przyprawa do piernika (2 opakowania albo i więcej)
2 łyżki sody oczyszczonej
2 jajka

LUKIER
na jedno białko dawałam około 300g cukru pudru
oraz barwniki spożywcze

Miód, melasę, cukier i masło bez wątpliwości dajesz do jednego gara i podgotowujesz, aż masło się nie rozpuści i cukier nie zniknie..
Zestawiasz to z ognia i studzisz ( ja nie wystudziłam i sie poparzyłam :)
Suche składniki czyli, mąkę, przyprawę, sodę oraz już mniej suche jajka, dajesz do jednej miski, wlewasz tłusto słodką miksturę i ręcoma wyrabiasz ciasto. Wkładasz do lodówki na jakiś czas ( około 2 godzin ). Jak już minie ten czas, bierzesz sie do wykrajania elementów domku, bądź samych pierniczków. Co do domku, myśmy najpierw wycinali elementy a potem piekliśmy, ale nie wiem czy nie dokładniej by było robić na odwrót.. Sama nie wiem, wersja druga wymagałaby sprawności i tempa, a my nie lubimy się śpieszyć :)
Co do lukru, ubijasz białko, dodajesz cukier i potem wedle uznania barwniki spożywcze..
Co z tego wyszło, zapraszam do oglądania :) My zapakowaliśmy w celofan i wstążkę, dla każdej bliskiej osoby po choince, ludziku i gwiazdkach.. "Miny mieli nie złe, nie powiem że nie.. "

Aha, te gwiazdki z witrażykiem, zaczerpnęłam od którejś Pani z bloga, nie pamiętam od której i proszę mnie za to zlińczować :( A robi się je z pokruszonych landrynów i wsypuję w miejsce gdzie chcemy owy witraż, ale tak od serca trzeba tego sypnąć :)

Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


uff, ide tworzyć sernik pomarańczowy :)

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Muffiny z glazurą z jabłek pachnące cynamonem..

Muffin numer dwa, cały czas z serii - oszalałam na punkcje mojej nowej muffinkowej blaszki :D tym razem część druga!
muffinki, chrupie z wierzchu, w środku kryją taki smak jaki czułam kiedyś jak byłam mała, a że jestem młoda i wychowana na cartoon network i mleku z proszku a nie matki, to nie wiem nawet do czego ten zapach porównać. Ale próbowałam, jadłam i mi smakowało. Szczególnie ta glazura, bo ja jestem pies na smaki słodko kwaśne, no i na jabłka..

Od Veni - food


Muffiny z glazurą z jabłek pachnące cynamonem..

( starczyło mi na 9 muffinków )

2 szklanice mąki
1/2 szklaniczki cukru
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
100g smalcu, miękkiego jak skóra niemowlaka (?)
1 jajo
4 łyżki śmietany

Glazura cynamonowa

1/3 szklanki cukru
1 łyżka wody
1 łyżka oleju
1 łyżka soku z cytryny
cynamon
kawałeczki z polowy jabłka, pokrojone na drobne kwadraciko-prostokąciki

Wszystkie składniki miksujemy na wysokich obrotach, aż do powstania jednolitej masy. Blaszkę smarujemy masłem i wkładamy do środka kółka z papieru do pieczenia, a zaraz po nich trochę ciasta, tak do połowy wysokości. Pieczemy to wszystko w temperaturze około 170 stopni Celsjusza, przez jakieś 15 minut. To trzeba sprawdzać patyczkiem.
W tym czasie jak nasze ciacha będą się piec, do garnuszka wrzucany wszystkie składniki na glazurę i gotujemy je, aż kawałki jabłek nie staną się zupełnie przeźroczyste, jak małe miękkie, lekko żółte witrażyki..

Kiedy to nastąpi, trzeba będzie owe muffinki, które już się upieką i przestygną nasmarować ta glazurą i delektować się ich wybornym smakiem :)
Smacznego i żegnam na dziś z lokalu znanego jako Cafe Club Style w Łódzkiej Manufakturze, gdzie zza baru patrzy na mnie Ryj, lekko zniecierpliwiony moim pisaniem a nie towarzyszeniu mu w rozmowie w trakcie jego pracy :) Swoją drogą, nawet tych muffinków nie zjadł.. póki co..

Od Veni - food

Premiera! muffiny - z czekolada

Dostałam od przyszłej teciowej brytfanke do robienie muffinków.. Sam ryj był swiecie przekonany, ze z prezentu sie uciesze i wszem i wobec moge powiedziec ze tak! A Pani Mamie! Naprawde, takie prezenty mnie wzruszaja, tak samo jak dostalam od obywatela Taty "Zlota księgę Czekolady". Skubana jest tak ciezka, jak by była ze zlota, wiem, sama ja dzielnie targałam z Poznania do Łodzi (pozdrowienia dla pociagu z plastikowymi [sic!] ławeczkami). W ogóle swieta były ze obfite z jedzenie ( i to morze czekolady ), rozne przypadki, pociagi to z Warszawy do Poznania, pociagu do pogotowia w wigilie i wrescie na łodzkie ziemie gdzie od Ryja dostałam blender i jak ktoś z was, czytajacy te moje bzdety ma jakies pomysły to prosi sie grzecznie osobę zainteresowaną o jakis pomysł jak taki blender rozdziewiczyć...

Od Veni - food


Poki co, wyżywam sie na muffinkowej fromce i dzis przedstawiam:

Czekoladowe muffiny z lukrem
(starczyło na całą blaszke - 12 muffinków)

2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku
łyzeczka sody
2 łyzki kakao
szklanka cukru
szklanka mleka
1/3 kostki miekkiego masła
jajko
cukier vaniliowy bądz ekstrakt
12 kostek czekolady mlecznej


Czekoladowy krem maślany
równe porcje miekkiego masła i cukru pudru oraz pół porcji kakao, zmiksowane razem.

A więc tak - Panie, Panowie i inni zgromadzeni - mieszamy wszystko razem..


Ależ filozofia..
:)

Kiedy juz nasz wspaniały mikser, połączy wszystkie składniki w jedna masę, zabieramy się do oporzadzania foremnicy do muffinek. Tą starannie smarujemy masłem i wkladamy do kazdej foremki papilotkę i do niej cisto na 3/4 wysokości. Do kazdej z nich wciskamy do środka po kostce czekolady, tak, że kiedy ktoś będzie chciał zjeśc owego muffinka zaraz po upieczeniu, poparzy sobie język, wyborna rozpuszczoną czekoladą ( nie no, żartuje..) ale taka kostka w środku, zawsze jest ciekawym elementem w tym kawałku wyrosniętego ciastka, z którego amerykanie zrobili postać kultową.
Po zapelnieniu wszytkich otworków w brytfance, wkładamy ją do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, na około 15 minut.

Jak muffinki troche przestygna, neleży je przyozdobić kremem maslanym i jeść, jeść, JEEEŚŚĆĆĆ... co by po świetach było mało..

Od Veni - food

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Kawo-Wiśnia, Wiśnio kawa :)

Takie coś powstało, zupełnie nie chcący, wyszło takie dziwo, słodkie, kawowo-kakaowe, wiśniowo takie jakieś :)

Od Veni - food

Kawo-Wiśnia, Wiśnio kawa :)
(na popołudniowe spotkanie przy kawie w gronie wielu bliskich osób)
2 szklanki mąki
2 szklanki cukru plus ciut
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jaja kury ( jak by komuś wpadł po głowy pomysł uzywania jaj przepiórczych.. sama nie wiem czemu to napisałam...)
1 szklaneczka maślanki
szklaneczka oleju
ekstrakt vanilkowy
1/3 szklanki kakao
pół szklanki mega mocnego naparu kawy, ale to mega mocnego
paczka wiśniów (zazwyczaj 400 gram)

Do dzieła moi dzielni rycerze.. a raczej rycerki.. Takie sir Lancelotki..
Dobra, maślankę, olej, jajka, ekstrakt miksujemy z cukrem (tylko dwie szklanki, to ciut to na później), dodajemy mąkę i proszek i otrzymujemy słodka mączną zupę. Fajnie nie? Wiśnie wkładamy do gara i zasypujemy tym ciut cukru. Mówie ciut bo to kwestia gustu, ale lepiej, żeby sok, który puszczą te wiśnie był na serio słodki, same później zatrybicie dlaczego tak. Jak wiśnie będą sie powli rozmrażać, weź we swe ręce nożyczki i te bezwzględnie pociachaj na kawałeczki, i niech to sie gotuje sosie słodko własnym.
Robisz mocny napar kawowy.
Jak wiśnie się podgotują, dokładnie odsączasz ja od soku, ale to do tego sie poprzykładaj. Soku odlewasz pół do 3/4 szklanki.
I teraz tą słodko, mączną zupę podziel na dwa, nie musi być równo, może nawet być tego tak 1/3 do 2/3 części. Do jednej wlewasz napar kawowy i dodajesz kakao, miksujesz, wrzucasz odsączone wiśnie i mieszasz. A do drugiego, tego którego jest mniej dodaj sok z wiśni i skontroluj czy jest to raczej słodkie czy raczej mączne, to dość ważne. Jak nie wystarczająco słodkie to dodaj trochę białego mordercy - cukru. Blaszkę wyścielasz masłem i wysypujesz mąką. Wylewasz ta część z kakao, kawa i wiśniami. Jak już to zrobisz, na to wylewasz, tworząc fantazyjne wzorki tą część, która od soku zabarwiła się na różowo. Ja dla spotęngowania efektu czerwieni dolałam trochę barwnika. I tak to ciasto wsadzasz do piernika nastawionego na 160-170 stopni i pieczesz godzina z haczykiem, kontrolując ciacho patyczkiem. Pamiętaj że jest ono dość wilgotne przez te wiśnie, ale mniej więcej powinnaś wiedzieć kiedy należy je wyciągnąć. Aha na na wierrch polałam to czekoladą, bo akurta jakas uchowała się w kuchni, ale polecam swoją twórczość własną :)

Od Veni - food

A teraz jeżeli ktoś kiedykolwiek wykona to ciasto to niech mi powie jak smakowało, bo ja nie miałam okazji nawet skontrolować jak wyszło, bo.. wyszło..
ciao!

Apple pie z kiwi

Czy mówiłam juz że uwielbiam jabłka? Jest to owoc grzeszników, słodycz zamknięta w okrągłym owocu, soki witalne, miąższ namiętności. Jestem od nich kompletnie uzależniona. Nie ubesłwasnowolniło mnie uczucie, nie tęsknoty i cnoty, jednak powaliło mnie na łopatki zwykłe jabłko..
Dziś w wersji placka, a raczej góry jabłek z kiwi, zamkniętej pod cieniutkim kawałkiem kruchego cista. Ciasto proste jak budowa cepa, ale w smaku z cepem nie ma nic wspólnego., kto chce, niech spróbuje, ja oczywiście polecam. W tej wersji, żeby nie było już tak jabłkowo ( aaaaa najchętniej zamieniłabym się w mysz polną, i wykąpała sie w nadzieniu do tego ciasta, parząc sobie wszystko kończyny :P ) dodalam kiwi.. bo akurat w realu było po 39 groszy sztuka :D

Apple Pie z kiwi
dla 8 jedzących jak ptaszki osóbek

CIASTO
250g mąki
125g miekkiego masła
jajo
pół szklanki cukru
nie za wiele zimnej wody

NADZIENIE

5 dużych jabłek ( już dokładnie nie pamiętam ile, ale pamiętam ze jak mi troche zostało to to wsunełam :)
2 łyżku cukru
3 kiwi

oraz jedno żółtko roztrzepane z łyżką mleka

Z mąki usypujesz górkę, robisz w nim zagłębienie i dodajesz masło, cukier i jajuszko, Paluchami mieszasz i zagniatasz na gładka masę. Resztę mąki zagniatasz, dodając ta zimna wodę i wyrabiasz ciacho. Tworzysz kule i wkładasz do lodóki na min 45 minut.

Jabłka obierasz, patroszysz z gniazdek, i kroisz na kawałki dowolnej wielkości i kształtu. Kiwi rówież bezwzględnie obierasz ze skórki i kroisz na finezyjne trójkąciki, albo co tam innego. Jak ktoś pokroi takie kiwi w gwiazdki, niech mi prześle zdjęcia to czeka go nagroda :D, wkładasz to go gara, podlewasz woda i wsypujesz cukier, ale umówmy się, dwie łyżki to taka granica umowna, jak chcesz daj go więcej, albo w ogóle, to zależy od Ciebie.
Jak juz jabłka lekko zmiękną to zosta ja w tym gorącym garze i nie rusz.
Nastaw piekarnik na 180 stopni. Ciacho przepoławiasz na dwa, i wałkujesz placek i grubości okolo 3mm. Wkładasz go do niski ( ja użyłam takiej old schoolowej, metalowe, ale może to byc jakaś brytfanka, nie polecam tortownicy, bo wtedy trzeba by byłó takich jabłek pokroić kontener. W każdym razie, każda Pani domu znajdzie u siebie odpowiedni do tych celów naczynie. Smarujesz dno masłem, ciasto nawlekasz na wałek i wykładasz miskę, tak by sterczały brzegi z każdej strony przynajmniej 2cm. U mnie było dużo więcej, wiec ścięłam tą nadwyżkę nożyczkami. Wykładasz jabłka z kiwi z gara, ale taką dużą łyżką z dziurami, aby nie wlać na to ciasto za dużo soku. Wykładasz aż powstanie adekwatna do wielkości naczynia. Jak już taki kopczyk uzyskasz, nawlekasz druki kawałek ciasto na wałek (wcześniej go rozwałkowałaś, nie?) i nakładasz na górkę. brzegi dociskasz do siebie paluchami. całości smarujesz roztrzepanym żółtkiem i teraz najważniejsze: Górę nacinasz w 4-5 miejscach nożyczkami w takiego iksa. Czyli jedno cięcie i drugie prostopadle do pierwszego, wyjdzie Ci taka czteroramienna "gwiazdka". Mniej więcej po 2 cm od środka. Ja zrobiłam jedna na górze i cztery po bokach. Jest to niezmiernie ważne, bo jak nie natniesz ciasta bo ono po prostu Ci wybuchnie, wyjdzie dołek, spali się i dupa, tyle jabłek zmarnowanych..
Pieczesz mniej wiecej 40-50 minut, bacznie placka obserwując :)
Smacznego :D

Od Veni - food

środa, 7 października 2009

Wanilia - eliksir aromatu - ekstrakt i cukier waniliowy

Boli mnie tak głowa, że zaraz zdechnę po prostu. Pali mnie tak ze mam warzenie ze moja głowa to jeden wielki zapalnik, który czeka żeby podpalić resztę mojego ciałka, zamieniając jest w popiół. A ze Feniksem nie jestem, nie powstanę, to tylko napiszę to co bym chciała i idę cierpieć.. No co za masakra..
Dobra, nie ważne. Dziś chciałam popisać o Wanilii. Jest to chyba moja ulubiona przyprawa, tuż obok koperku i cynamonu.. Przepisze co moja książka mówi na jej temat, dołożę swoje małe usprawiedliwienie czemu tak często nie piszę i idę na halołin.. ehh..

Od Veni - food

XII w. - Wanilię znali Aztekowie (Meksyk), którzy używali jej do nadawania aromatu kakao.
1504 r. Wanilia zostaje sprowadzona do Hiszpanii, a potem do pozostałych krajów Europy
1658 r. - Willem Piso po raz pierwszy nazywa wanilię Vanynilla, ale dopiero w 1703 r. rozpowszechniona została nazwa "la vanille", co po francusku znaczy czyli wanilia. ( to spisane z Wikipedii - przyp. red.)
1841 r. Edmund Albius, młody niewolnik, dokonał procesu sztucznego zapylenia, stosowanego do dzisiaj.
XIX w. Zakładania plantacji wanilii na wyspach tropikalnych - Antylach, Madaskaskarze, Thaiti


czyli w skrócie, jak by kogoś interesowało, jak w Polsce Władysław Wygnaniec tłukła sie z braćmi, to w gorącym Meksyku, nadzy Aztekowie opalali sie w słonku i popijali gorącą, pachnącą czekoladę ( bez komentarza pozostawiam kwestie, że jej nie słodzili bo nie znano cukru, a co już słodzików, że była podle gorzka i że w XII w to ludzie bardziej przypominali małpiszony.. ), później, jak szlachta odbierała Państwu polskiemu wszystko dla siebie, Hiszpania jak nigdy nic sprowadza sobie Wanilię i się z tego cieszy, z kolei jak jakiś francuz wymyśla sobie, dźwięczną nazwę dla tej roślinki, Polska jest już 3 lata po potopie szwedzkim, a najlepsze jest to że jak niewolnik wynajduje sztuczne zapylenie (swoją drogą, to już nie ma co chłopak robić) to my lewitujemy sobie to wyżej to niżej między powstaniami.. i gdzie tu przełożyć znaczenie takiego małego strączka na wydarzenia na świecie.. no nie ważne.. taka sobie mała dygresja wsadzona między moją notatkę... Ale głowa przestaje mnie boleć..

Definicja
Wanilia to owoc, będący strąkiem. Jest to rodzaj podłużnej laski, powstałej z zapylenia kwiatu wanilii - rośliny z rodziny storczykowatych. ( i tu szybkie rzucenie gałką oczna na mojego storczyka, coraz gorzej znoszącego mgłę z dymu tytoniowego.. )

O uprawie, producentach ( Madagaskar - 70%) i zbiorze nie chce mi się za bardzo rozpisywać. Dodam jeszcze, że od zielonego strąka do laski wanilii obróbka może być rożna, w zależności od miejscu produkcji. Aby otrzymać i kg. czarnej wanilii, potrzeba 4 kg zielonej wanilii.
W handlu wanilia występuje w:
strąkach ( świeża i suszona ),
postaci płynnego wyciągu ( otrzymywanego w wyniku: maceracji strąków w alkoholu (przepis pod koniec), oraz w wyniku pozostawienia wanilii w słodkim syropie),
proszku ( otrzymywana jest w wyniku miażdżenia wysuszonych strąków i może być to czysta wanilia czyli 100% oraz słodzona zawierająca conajmniej 25% wanilii) oraz
cukier waniliowy ( mieszanina powinna zawierac co najmniej 10% wanilii)
Moja książka zawiera również takie coś jak zalecenia:
Należy wybierać strąki pełne i giętkie, o kolorze brązowoczekoladowym
"Oszronienie" jest oznaką dobrej konserwacji
Należy rozpołowić strąki przed zanurzeniem ich w mleku
Magazynować z dala od ciepła i wilgoci, w miarę możliwości w metalowych puszkach
Nie należy przechowywać dłużej niż 5-6 miesięcy.
Pojawienie się w kremie lub lodach czarnych kropeczek jest oznaką wysokiej jakości produktu, bo są to mikroskopijne ziarenka strąka prawdziwej wanilii (to już dużo osób wie, ale jak już piszę jakiś artykuł to warto by to dodać.. )

Wanilina i etylowanilina

To aromaty syntetyczne, wytwarzane przez przemysł chemiczny (utlenianie eugenolu za pomocą ozonu [?!]). Pozyskiwane są z roślin jakich jak sosnę, drzewo goździkowe, buk lub pochodnych węgla kamiennego. Wydajność aromatyczna waniliny jest 30 razy większa niż wanilii i jest ona tez tańsza, a jej dozowanie regulują przepisy. Stosowanie waniliny jest zabronione na przykład w produkcji lodów i mrożonych kremów, jogurtów i kremów deserowych. Sprzedaż produktów o aromacie waniliowym pod nazwą "Waniliowy", nie jest właściwa produkt taki powinien nazywać się "wanilinowy". Najczęscięj stosuję się wanilinę i etylowanilinę do produkcji cukru waniliowego, czekolady, ciast i innych wyrobów cukierniczych...

Od Veni - food

Tyle z mądrości, teraz przepis na
cukier waniliowy i
ekstrakt waniliowy
Na cukier potrzebujesz kilograma cukru takiego drobnego i 4 laski wanilii. Proces łączenia jest nie zwykle przebiegły - wsadzasz wanilię do pojemnika i zasypujesz cukrem, ostawiasz na kilka dni. Tak samo nie wdzięczne jest robienie ekstraktu bo zalewasz około 3-4 strąków, przepołowionej wanilii 0.24 wódki i ostawiasz w ciemne miejsce na 4 miesiące :) ja do swojego ekstraktu dodałam jeszcze 150 ml ameretto, bo akurat miałam w domu :)

Od Veni - food


Od Veni - food

A teraz moje małe tłumaczenie się czemu nie piszę. Nie piszę bo po pierwsze nie mam trochę czasu.. po drugie nie mam na to odpowiednich funduszy co przyprawia mnie do załamanie i stawienie sobie pytania: czy to już? Już mam być dorosła? Liceum minęło, ostatni rok studiów, praca magisterska i już, cześć, narazie, radź sobie sam? Chciałam dodać, że jest to cholernie niesprawiedliwe i nie podoba mi się za bardzo.. Następuje etap szukania pracy, niedługo wyprowadzki.. A co z cistami czekoladowymi? Z cukierkami? Tmi wszystkimi ciasteczkami? A co z piernikiem na święta?! O zgrozo..
Chyba w celu upamiętnienia swojego dzieciństwa wezmę Pana Ryja pod rękę, wsiądziemy w samochód i pójdziemy do kina..

środa, 30 września 2009

Brownie z orzechami

Najprostszy przepis świata.. Wsadzasz wszystko do miski i mieszasz. Jak by wszystko było tak proste, to ja jeździłabym mini morisem, miałabym 10 kg mniej i bielsze zęby, no i władałabym biegle językiem francuskim... Przepisz mam od pewnej grupy amerykanów, którzy nawiedzili daaaawno temu miasto Łódź.. Więc pownno być dobre :)

Od Veni - food

Brownie z orzechami
(6-8 osób)

1 i 1/2 szklanki mąki
1 szklanka kakao
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
2 szklanki cukru
4 jajka
paczka miękkiego masła
wanilia
150g orzechów laskowych

Nie wiele się pomylę jak napisze to co na początku.. Ale kurcze, czemu jak to jest akurat łatwe, ja nadal nie mam samochodu i nie mieszczę się w spodnie? :)
Więc używając miksera, masło z cukrem ucieramy. Dodajemy jajuszka a potem suche składniki. Jak już wszystko się połączy dodajesz orzechy, wylewasz ciasto do wysmarowanej formy i pieczesz.. 180 stopni Pana celsjusza i 40 minut skradzionego Panu czasowy, daje nam gejowski duet, określający nasz wspólny cel - upieczone ciasto.. Tak tylko wtrącę.. Zamiast orzechów, zawsze dodawałam połamane na małe kawałeczki, dwie tabliczki czekolady. Jest to ciekawe, bo jak ciasto jest już zimne, jedząc je, natrafiasz na kawałki czekolady, które rozkosznie rozpływają się ustach. A tak na marginesie, wiedzielście, że masło kakaowe ma dość nietypową temperaturę topnienia.. Jest to temperatura panująca w ustach..
Smacznego :)

Od Veni - food

Szarloten machen :)

To bardziej tarta nie szarlotka, ale niech będzie.. Chciałam w ogóle wtrącić że jestem chora do tygodnia, smarczę, nawet gorączkowałam, do dziś mam kaszel.. moje płuca bawią się w orkiestrę bo jak kaszlę to już jak gruźlik.. Bajka..
Więc teraz opisze ta tartę, zakaszlując się na śmierć, między jednym na drugim papierosem..

Od Veni - food

Szartlotko-tarta :)
dla 6 osób

CIASTO
250g maki
125g masła
szczypta soli
żółtko
25 g cukry pudru
pół szklanki wody

NADZIENIE:
mus jabłkowy ja uzyłam 1 i 1/2 słoika po 330 ml..

oraz 2 jabłka i żółtko

Do roboty.. Do miski przesiewasz mąkę z cukrem, na górze kopczyka robisz wgłębienie, dodajesz sól i masło pokrojone w małe kawałeczki. Teraz babranina paluchami. Wyrabiasz ciasto szybko, bo zbyt długie wyrabianie, może skończyć się złamaniem zęba, bo ciacho stanie się twarde po upieczeniu.. Jak juz skończysz, wkładasz ciasto do lodówki na przynajmniej pół godziny.
Frome smarujesz masłem i wysypujesz maką. Schłodzone ciasto rozwałkowujesz na okrągły blacik, tak żeby miało jakieś 3 mm. Jak masz wałek, to nakładasz na niego wałek i po szpanersku, wykładasz na tą upapraną masłem i mąka formę ciasto. Odkrawasz brzegi. Widelcem dziurawisz spód, wylewasz mus jabłkowy. Jabłka przekrawasz na pół, wycinasz gniazda nasienne i bestjalsko kroisz na cieńkie paseczki. Jak kroisz jabłka w trakcie schładzania sie ciasta to pamiętaj ze najlepiej jest je wsadzić do miski z woda i sokiem cytrynowym, żeby jabłkszka nie ściemniały. Dobra, nakładasz plasterki na mus, tak żeby było ładnie, smarujesz to rozstrzepanym żółtkiem za pomocą pędzelka ( można pobawić się w artystę. przyp. - red,) :)
Całość pieczesz w temparaturze 220 stopni około 35 minut.

Kurde, jak mi się chce spać :P

Od Veni - food

Jestem czekoladową plagiatorką..

Już kiedyś pisałam o tym cieście.. Znaczy wracam do smaku chocolate extreme z sieci kawiarni coffee heaven.. i z przykrością oznajmiam, ubolewając przy tym okropnie ze w tamtym poście, jak ktoś się wczytuje - skłamałam.. Nie powiem że ciasto o którym mowa nie było dobre - bo było, ale wpadłam na inny pomysł, i oto ja chrzczę siebie samą w imię garnka, formy i śmietany, nadając sobie tytuł plagiatorki :D Ciasto po schłodzeniu jest baaaardzo smakowo podobne, więc jak komuś się chce... czegoś słodkiego, zapraszam do tesco, reala, biedronki, czy sklepu osiedlowego po składniki.. Jak by nie było, wyjdzie taniej niż kawałek w kawiarni za 13,90... Krystaliczna kalkulacja :)

Od Veni - food

Ciasto czekoladowa a'la Ala ma rogala ( jest za późno bym pisała cokolwiek dorzecznie )
dla 12 osób

CIASTO:
1 i 1/3 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżki kakao
pół łyżeczki soli
1 i 1/2 szklanki oleju
3 jajka
3/4 szklanki cukru
100 g czekolady

KREM:
250g czekolady, pół na pół. Czyli tabliczka gorzkiej i tabliczka mlecznej
250ml śmietanki kremówki

GÓRA:
15 krówek
2 łyżki śmietany (36%)
50g czekolady

[Listonic]

To do dzieła, moi mili kuchenni bohaterowie! W kwestii ciasta: Wszystkie suche składniki, za wyjątkiem cukru przesiewasz do miski. Mokre zaś łączysz, ubijając olej z cukrem i jajami. Ubijasz mikserem aż nie stwierdzisz ze już wystarczy, czyli jak masa będzie już ładna i ciut pulchna. Dodajesz suche składniki i nadal miksujesz. Czekoladę roztapiasz w kąpieli wodnej i dodajesz do już połączonej masy. Wylewasz do formy (standard tortownica) i pieczesz około 40 minut w temperaturze 40 stopni.. Tak szczerze się przyznam ze nie wiem czy to 40 minut czy godzina bo już nie pamiętam.. Więc pieczesz na oko..

Co do kremu.. jest to zwykły ganasz, ale poprosiłabym o jakąś dobrą gatunkowo czekoladę.. Gdybym mogła to bym używała Lindl'a cały czas.. ale będąc uboga studentką, muszę zejść do ceny 2,5 zł za tabliczkę.. Kurde, ale się zrobiło oszczędzająco..
Wracając do tematu.. Krem robi się następująco.. taaadam: Dodaję się rozpuszczona w kąpieli wodnej czekoladę do śmietany, dokładnie łączy, nie wsadza paluchów i nie wyjada, oraz odkłada w temperaturze pokojowej :)

Teraz czas na toping.. Nie powiem żeby trudność tego była wielce wysoka, ale wymaga skupienia, bo krówki lubą wchodzić w symbiozę z garnkami, owocem tego jest przypalony rondel, a zaradzić temu może jedynie szczotka ryżowa... A więc, po raz kolejny wracając do tematu. Na rzeczywiści małym ogniu, podgrzewasz nie zanatto śmietanę, po czy dodajesz poćwiartowane krówki. Całość należy serio ostrożnie mieszać, aż krówki sie nie rozpuszczą, a jak już to nastąpi dodajesz ( po raz trzeci już dziś ) rozpuszczona w ką pieli wodnej czekoladę. Od Ciebie zależy czy będzie to czekolada mleczna, czy gorzka, ta masa, chodź by się nie wściec, będzie słodka. Ja jak robiłam to, to na końcu przemiksowałam całość, tak żeby dodac masie ciut powietrza, no i żeby składniki naprawdę dobrze się wymieszały. Nie radze wkładać do lodówki bo ciężko być może później będzie się układała współpraca.

Dobra, teraz akt łączenia. Ciasto jak już się upiecze i wystygnie, przekrajasz na pół. I tu taka moja uwaga. Robiłam to ciasto dwa razy, z czego raz, dość beznadziejnie mi się zapadło do środka. Ale nawet stwierdziłam ze to dobrze, bo jak przekroisz ciasto w poprzek, to część, która była na orze, odwracasz do góry dnem, tak ze jak dodasz krem jako przełożenie, to na środku się on skumuluje :) tak czy siak, wkładasz dół ciasta do obręczy od tortownicy, i na to wylewasz ganasz, zostawiając ze trzy łyżki na później. Kładziesz na to górę ciasta i wykładasz krem "krówkowy" Wstawiasz ciasto do lodówki na godzinę. Resztę tego ganaszu póżniej jak będzie Ci się chciało, wykorzystujesz do smarowania brzegów ciasta. No i to by było mniej więcej na tyle.. Moja ostatnia uwagą jest to, że to ciasto trzeba podawać serio zimne. Wtedy najfajniejszym momentem jest delikatne rozpuszczanie się czekolady w buzi..

Od Veni - food

sobota, 12 września 2009

Śniadanie z musem jabłkowym :)

To specjalnie dla Grażynki ten mus, właściwie upubliczniając swoje gotowanie, podaje do publiczności moje codziennie śniadanie, i tu nie kłamie.. ja naprawdę codziennie jem to samo, chyba ze akurat:
a) są święta
b) jest dzień "po"
a tak to dzień w dzień zaraz po przebudzeniu jem dwa białka z patelki (taka jajówka bez żółtek) i 50 g płatków owsianych na wodzie z jakimś owocem (zazwyczaj suszone śliwki, ale tez owoce sezonowe) dziś moje śniadanie, zaraz przed podróżą do Poznania (od jutra Polagra :D) składa się z owych płatków i musu jabłkowego. I tak dzień w dzień, cóż, żołądka się nie wybiera, a i innych rożnych przypadłości tym bardziej.

Od Veni - food

Proszę państwa oto śniadanie mistrzyni:
50g płatków owsianych górskich zalewany jakieś 5 mm ponad poziom, wrzątkiem. 2-3 łyżeczki musu jabłkowego, który składa sie z następujących składników:
[tu fanfary, kurtyna idzie w górę]
JABŁEK
ilość: do zmęczenia
Jabłka obdzierasz ze skóry i bezwzględnie patroszysz po czym rozczłonowujesz na mnniejsze kawałki. Wrzucasz je do gara , podlewasz dosłownie minimalna ilością wody i smażysz je, aż nie wykrwawią się ze soku. Po lekkim ostudzeniu tych że szczątków, zabierasz się do rozczłonowania pozostałości blenderem. Miksujesz aż nie powstania musowo-jabłkowa jatka. Słoiki wyparzasz, wkładasz mus, zakęcasz i ostawiasz do góry dnem. Tak przygotowane słoikowe dowody zbrodni chowasz do kredensu bądź spiżarki i otwierasz przy, o na przykład moim śniadaniu. Uwaga, taka zbrodnia pozostawia zawsze ślady :)
Smacznego, ja wstawiam zdjęcia, na których dodałam do śniadania mistrzów trochę wiśni, które wsadziłam do słoika w lipcu i wsiadam w auto :)

Ciasto Orzechowe

Wstałam rano i postanowiłam coś zrobić. Moja motywacja ostatnimi czasy sięga stanu żenującego więc postanowiłam ruszyć się do kuchni.. Obrałam jabłka, które dostałam a działki, robi sie z nich mus, a w piekarniku, piecze się wielka niewiadoma! Próbuje sobie teraz właśnie przypomnieć co ja tam dobrego pododawałam.. Zaraz się ogarnę. I w ogóle chciałam dodać ze mam jakąś emocjonalną niestrawność.. Słońce nieśmiało zagląda za okno a ja głupia zamiast sie nim cieszyć, jestem gotowa powiedzieć mu żeby mnie nie denerwowało, bo i tak za moment zniknie za zasłoną jesieni, a potem za stosami śniegu, który jak na złość tego całego wszechświata, nie będzie lekki ani puszysty ( o daj bóg ) tylko zamieni się z tri minuty z szarą ciemną zimną uliczną zupę.. A propos zupy, zjadłabym pomidorówkę mojej mamy (damn!)

Więc zanim przypomnę sobie co ja dobrego wsadziłam do miski, pomarudze sobie jeszcze jak to na Polkę przystało, no i jak na szanującego się posiadacza jakiegokolwiek bloga.. Więc marudzę..
...
....
.....
dobra skończyłam :P
W ogóle dla upiekłam dla Ryja tort urodzinowy :) jak się ogarnę to zrobię go jeszcze raz i zaprezentuje owej blogowej bądź internetowo-znudzonej publiczności.. bo to warto podać swoim bliskim na jakąś okazję..

Od Veni - food

Ciasto jakieś tam orzechowo, czekoladowo chyba wyjdzie dobre...
tak dla 4 rozsądnych smakoszy

2 jajka
125g masła, które znalazłam w lodówce, plus łyżka margaryny, obstawiam jakieś 160g
4 czubate łyżki cukru pudru
szklanka zmielonych orzechów arachidowych
łyżeczka proszku do pieczenia
6 łyżek mąki
100 gł ciemnej czekolady
cynamon
łyżeczka soli
i resztka znalezionej przyprawy do piernika (ok 2 łyżeczkek)

Gdybym podeszła do objaśniania tego przepisu w sposób jakiejkolwiek filozofii, to juz dodałabym zdjęcie, bo żadnej filozofii w tym nie ma. ALE, iż jest to blog, podejde do tego literacko :)
Jaja, masło i cukier ubijasz, dodajesz orzechy, mąkę, proszek. Czekoladę roztapiasz w kąpieli wodnej, dodajesz. Dosypujesz przyprawy. Formę smarujesz tłuszczem, wsypujesz trochę mąki. Ciacho wylewasz i wkładasz do piekarnika na około 50 minut. Gotowa ciasto polałam rozpuszczoną gorzką czekoladą..

Od Veni - food

Humor mi się poprawił, teraz trzeba się dowiedzieć co powie Pan Ryj... a to niestety późnym wieczorem po polazł ciężko pracować w jednej z łódzkich kawiarni :D
Póki co, chwilowo odzyskałam humor więc idę to nijako wykorzystywać, wanno nadchodzę!

piątek, 21 sierpnia 2009

Szynka z ryżem jabłkowym i galaretką jabłkowo-pietruszkową

To już mj ostatni wyczyn.. Po prostu wybieram się dziś na urlop i już muszę zakończyć eksperymenty z jabłkami, co zaskutkuje jedyną ich surową postacią jedzona na plaży :D
To taka wariacja, troche zalatująca kuchnią restauracyjną, ale nadaje sie rówież do zrobienia w domku. Podaję porcję dla jednej osoby, gdyż tylko dla jednej gotuje. Z tego co słyszałam, ryż był wyśmienity :)

Od Veni - food

Szynka z ryżem jabłkowym i galaretką jabłkowo-pietruszkową
for uno persone :)

MIĘCHO
Jeden kotlet z szynki
sok z jednej cytryny
jeden wyciśnięty ząbek czosnku
1 łyżka sosu sojowo-grzybowego
1/2 szklanki piwa Redd's - jabłkwego
1/2 szklanki bulionu
sól, pieprz

Szynę wkładasz do miseczki, dodajesz czosnek, sok i sos sojowy, piwo, doprawiasz. Niech to sie marynuje i pracuje w lodówce przez kilka godzin.

RYŻ
2 łyżki oliwy
jakiś 15 cm. kawałek pora
jedna marchew
ząbek czosnku
mała cebula
1/2 szklanki ryżu
150 ml. soku jabłkowego
150 ml bulionu
sól, pieprz

Pora, marchew i cebulkę kroisz drobno, dodajesz wyciśnięty czosnek i wrzucasz to na rozgrzaną na patelce oliwę. Niech się to podsmaży i miękknie pod wpływem piekielnego ognia kuchenki gazowej :) Wrzucasz ryż, podlewasz to sokiem i bulionem, solisz, pieprzysz ( tylko bez skojarzeń )i przykrywasz pokrywką co jakiś czas mieszając. Ryż będzie gotowy jak będzie miękki ( ciężko było się tego nie domyśleć ) Jak płyn odparuje, proponuję dodać ewentualnie jeszcze trochę soku.

GALARETKA
250ml soku japcowego
3 listki żelatyny
garść świeżej pietruszki

Sok delikatnie podgrzewasz. Żelatyną z listkach namaczasz 5 minut w zimnej wodzie, odciskasz, wrzucasz do soku, tak żeby się rozpuściła. Dodajesz do jeszcze płynnej galarety po listku pietruszki, wkładasz do lodówy i czekasz aż stężeje.

Czas na ostateczne kroki. Mięso wrzucasz z marynaty na patelkę, smażysz około 5 minut po każdej stronie. Marynaty broń Cie panie Boże nie wylewasz. Jak już mięcho sie podsmaży, przekładasz kotleta do rondelka, wylewasz resztę marynaty, bulion i dusisz około 20 minut.

Ruż wykładasz, mięso gotowe też, bawisz się z Kurta Schellera, czyli dekorujesz talerz, dodajesz galaretke i rozkoszujesz się..

Od Veni - food

Od Veni - food

wtorek, 18 sierpnia 2009

Sałatka z ziemniakami, jabłkiem i boczkiem

Taka szybka imprezowa sałatka, słyszałam ze najlepiej smakowała na ciepło :)

Od Veni - food

Sałatka z ziemniakami, jabłkiem i boczkiem
około 12 osób
1,2kg ziemniaków, obranych ze skórki
sól, pieprz
200g boczku
pół cebulki
jedno jabłko
garść świeżego koperku
pół papryki
ząbek czosnku
oliwa z oliwek

Ziemniaki kroisz na ćwiartki, doprawiasz i wstawiasz do piekarnika na około godziny ( jak masz małe kawałki to 45 minut wystarczy. Boczek rumienisz na oliwie, dodajesz posiekaną cebulkę. Odstawiasz jak już wszystko się podsmaży. Jabłko ścierasz na tarce o grubych oczkach, paprykę siekasz drobno, dodajesz do jabłka, dosypujesz koperek, dodajesz boczek z cebulką i upieczone, pokrojone na kawałki pyry. Doprawiasz i gotowe :)

NAJLEPSZY JABŁECZNIK JAKI KIEDYKOLWIEK JADŁAM!

Jestem absolutnie zaczarowana tym przepisem. A najlepsze jest to, że ja nigdy, a jak już to naprawdę rzadko zajadam się tym co wypezło z moich rąk. Owczej, smakuje, ale nie obżeram się jak to miało miejsce w tym przypadku. Popełniłam absolutnie coś niesamowitego. Słodycz z posmakiem jabłek i rozkoszą orzechów. Finezja, delikatność, zupełna rewelacja, zabijająca każde podniebienie, swoją okrutną wonią i pełną smaku. Aż chce mi sie napisać na ten temat wiersz.. Cudo, zamknięte na blaszce, posypane kołderką z cukru pudru. Grzech pierworodny w niewielkiej ciasteczkowej kosteczce..
OMG, aż mi ślina naleciała do buzi :P

Ja już powiedziałam, jak będę miała kiedykolwiek doła, piekę sobie całą michę tego cuda i zjadam łyżką jak będzie jeszcze ciepłe..

Od Veni - food

Jabłecznik z posmakiem orzecha
jak dla mnie porcja w sam raz na raz a jak nie na raz to na 12 osób

2 szklanki mąki
łyżka cynamonu
łyżeczka sody oczyszczonej
1i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
szklanka zmielonych orzeszków ziemnych
1 i 1/3 szklanki oleju
1,5 szklanki cukru
3 duże jajka
3 jabłka, pokrojone w około 5mm plasterki

[Listonic]

Nagrzewasz piekarnik na 180 stopni. Mąkę przesiewasz cynamonem, soda, proszkiem i solą. dodajesz orzechy. Olej z cukrem i jajkami ubijasz na pulchna gęsta masę, dodajesz suche składniki, i dokładnie mieszasz, dodajesz jabłka i mieszasz raz jeszcze. Wylewasz to na blachę, upaćkana masłem i wysypana mąką i pieczesz około 50 minut. Musisz sprawdzać patyczkiem. Zjadasz póki gorące i czekasz dzień w którym możesz to powtórzyć..
I kurde ze zdjęcie nie oddaje tego..

Od Veni - food


Od Veni - food

sobota, 15 sierpnia 2009

Creme brulée vs. jabłka

Wpadłam na to dziś rano jak wstałam, a że przed weselem na które się właśnie przygotowuje ( nie myślcie że idę na pijaństwo, tylko do pracy, jak wyrobnik :( ) oszczędziłam chwilkę czasu i zrobiłam Jabłkowe creme brulée. Już szybko piszę co i jak :)

Od Veni - food

Creme brulée vs. jabłka
dosłownie na dwie miseczki

125ml śmietany
2 żółtka
łyżka cukru
kilka plasterków suszonego jabłka
cukier do posypania i przypalenia

Śmietanę zagotowujesz, dodajesz cukier. Niech się ten cukier rozpuści. Lekko przestudzone dodajesz do żółtek i dokładnie mieszasz. Wlewasz do miseczek, wkładasz po kawałkach jabłka i pieczesz w kąpieli wodnej około 50 minut. Jak się upiecze, wkładasz do lodówki na 2 godziny, wyciągasz, obsypujesz cukrem, który karmelizujesz za pomoca palnika :) Proste nie?

Od Veni - food


Od Veni - food

środa, 12 sierpnia 2009

No siusiak no..

Na wieczór panieński.. upiekłam... siusiaka...
składniki są proste jak budowa cepa i juz nie jedno krotnie przeze mnie wykorzystywane i nawet umieszczone na blogu, więc będę je cytować, zmieniając jedynie proporcje...
A zresztą.. co ja się będę tłumaczyć, przed Wami siusiak..

Siusiak
8-10 rozochoconych koleżanek Panny Młodej..

CIASTO
(przepis całkowicie skopiowany z mojego innego posta...)

260g mąki
75g kakao
6 łyżeczki proszku do pieczenia
340g miękkiej margaryny
340g cukru
6 jajka
esencja waniliowa

"Nastawiasz piekarnik na 160 stopni Celsjusza. Wszystkie suche składniki przesiewasz i dodajesz resztę składników, miksując do uzyskania gładkiej masy. Przekładasz do natłuszczonej i wysypanej mąką blachy. Pieczesz około 45 minut. Jak ciasto będzie gotowe, studzisz je..."
Jak wystygnie wycinasz kształt..

Od Veni - food

KREM

3 opakowania galaretki wiśniowej (opakowanie na pół litra wody)
700ml wrzątku
opakowanie lekko rozmrożonych wiśni
400 ml śmietany

"Krem robi się wybitnie łatwo. Śmietanę ubijasz, te wiśnie co już lekko się rozmroziły, miksujesz na gładka masę, pamiętając ze one nie mogą być zupełnie ciepłe. Zalewasz galaretka, rozpuszczoną w 700 ml wody i mieszasz, zacznie to tężeć w kilku chwilach. Dodajesz śmietanę i mieszasz, aż wszystko się połączy. Dajesz do lodówki."

Z ciasta wycinasz zabłębienia, pozostawiając to co wyciołeś na poźniej. Czyli teaz wygląda to tak:

Od Veni - food

Nakładasz krem, tworząc kształt naszego peniska, nie zapominając o jajeczkach :D :D :D

Od Veni - food

MASA DO OZDOBY

1/2 kostki margaryny lub masła
1 szklanka wody
250g mąki pszennej
450g cukru pudru
50g kakao

polewa czekoladowa

"Wodę gotujemy z tłuszczem, po zagotowaniu wsypujemy mąkę, dokładnie mieszamy, chwilę prażymy. Zdejmujemy z ognia, dodajemy cukier puder wymieszany z kakao i wyrabiamy na gładką masę." Z tego co powstanie wałkujemy placki, podsypując cukrem pudem jeżeli potrzeba. Nawlekamy ja na naszego peniska. W ogóle, formowanie jaj to moje nowe hobby chyba :D teraz juz tylko wymaga to Twojej inwencji twórczej, w jaki sposób ma twój ku**sek wyglądać.. mój wyglądał tak:

Od Veni - food


Od Veni - food

Dżem jabłkowy.. troche roboty

Zrobiłam taki dżem, ale nie wiem czy będę to robić po raz drugi. W sumie wyszedł fajnie, ale moje jabłka miały jakoś wyjątkowo mało pektyn i musiałam się posiłkować żelatyną.. Wyszła strasznie słodka, ale tak szczerze mówiąc, roboty jest sporo, ale zawsze warto mieć gdzieś zachomikowany słoiczek takich pyszności, szczególnie że może być przechowywane przez długi czas..
Dokładnie nie pamiętam co i jak, ale w sumie wyszły mi dwa słoiki, postaram się wszystko dokładnie odtworzyć..

Od Veni - food

Dżem z jabłek
w sumie na dwa słoiki..
2kg jabłek
1,5lwody
cynamon

120g cukru na każdą szklankę soku
w moim przypadku jeszcze 2 płatki żelatyny

Do dzieła.. Jabłka obieramy i kroimy w ćwiartki ( nie trzeba wycinać gniazd nasiennych ) Wkładamy go dużego gara i zalewamy wodą. Tak gotujemy to aż jabłka nie będą zupełnie miękkie. Gdzie tam w tak zwanym między czasie dodajesz cynamon.
Jak już sie rozgotują, to wkładasz to co jest do lnianego worka, lub ściereczki zawiniętej w worek i odsączasz cały sok, niczego nie wylewasz! Wygląda to mniej więcej tak:

Od Veni - food

Odstawiasz to tak na noc. Po nocy, to co w ściereczce, wyrzucasz, a sok dajesz do garnka. Mnie wyszły w sumie 4 szklanki soku, do których dodałam 500g cukru, i gotowałam to tak przez około 1/2 godziny, na małym ogniu. Po czym dodałam płatek żelatyny i odstawiłam 4 (!) słoiki do lodówki, przekonana ze się zsiądzie. Tu mnie, następnego dnia rano, zastała nie miła niespodzianka, bo tak się nie stało, więc wzięłam to wszystko, wlałam go garnka i gotowałam dobre 2 godziny, na koniec dodając jeszcze jeden listek żelatyny. I teraz wyszły mi 2 słoiki i ciut do malutkiej miseczki. Ale zgęstniało.. i jest dobre :)

Od Veni - food

Przecier z jabłek

nie wiem czy ktokolwiek nie wie, ale piszę... napiszę i najprostrzym przecieże pod słońcem, bez grama cukru :D

Przecier jabłkowy
(około 3 słoików)

2-3 a może 4 kg jabłek.. nie pamiętam... obranych, wydrążonych jabłek
dosłownie 100ml wody
blender do zmiksowania

Jabłka kroisz na podobnej wielkości kawałki, wkładasz do gara, zalewasz wodą i gotujesz aż jabłka nie będą miękkie, blenderujesz i gorące, wkładasz do słoików, to wypełnione po brzegi odwracasz do góry dnem i gotowe..
Tak prste ze zapomniałam zrobić zdjęcia a nie chce mi się iść do lodówki :D

Lasagne z jabłek, chorizo i sera lazur podana z rulonikami z przecieru jabłkowego i sera

Nudziło mi się :P a zresztą, co ja się będę rozpisywać. Jedna uwaga, pamietajta ze ser lazur, niebieski i chorizo, samo w sobie są strasznie słone.. tak żeby nie przesolić...

Od Veni - food

Lasagne z jabłek, chorizo i sera lazur podana na kryształkach soli
dla 2-3 osób

50g makaronu ryżowego
400 mł soku jabłkowego
pół papryki czerwonej
1/2 średniego jabłka
25g sera Lazur, niebieskiego (to jest 1/2 opakowania, jakie jest w sprzedaży)
kawałek pora (około 10 cm)
łyżeczka oliwy z oliwek
łyżeczka octu
1/2 łyżeczki bazylii
po 3 plasterki jabłka na osobę
po 3 plasterki chorizo na osobę

po trzy plasterki sera żółtego na osobę
przecier jabłkowy

Sok jabłkowy gotujesz i delikatnie solisz, jak już zabulgocze, odstawiasz z ognia i wrzucasz makaron wyżowy, przykrywasz na chwil kilka, odcedzasz i studzisz.
Paprykę, jabłko i ser kroisz w kosteczkę, pora na plasterki, po czy każdy z nich rozczłonowujesz, wrzucasz to do miski. Dodajesz oliwę, ocet i bazylię, możesz zaryzykować trochę pieprzu i pokrojony nie za drobno makaron, mieszasz. Na talerzyk wysypujesz sól, kładziesz plaster jabłka, plaster chorizo i łyżkę sałatki, potem znów jabłko, znów chorizo i sałatka, nie trudno się domyśleć że na samą górę znow kładziesz jabłko i kiełbasę.. a na to odrobinę pora i ozdobę z jabłka..

Od Veni - food

na plasterku sera nakładasz nie wielka ilość przecieru i zawijasz, kładziesz po trzy takie ruloniki na talerzyk :D i gotowe..

Od Veni - food

A tak swoją drogą, ser żółty i przecier jabłkowy to jest po prostu taka rewelacja, nie wiem czy ktoś w Was próbował, ale jest to tak samo zajebiste jak na przykład połączenia bananów i masła orzechowego...
Damn.. ale jestem głodna..

Smaczbego :D

Od Veni - food