środa, 12 października 2011

Zupa krem z zielonego groszku z kleksikiem musu z mango, hej!

Tak nachodzilo mnie na ten wyczyn juz dosc dlugo.. zachciewajka znalazla swoich poczytnych fanow w jdnej z firmowych gazetek, do ktorej zostalam poproszona o zrobie zdjec wraz z przepisami. Publikacja - publikacja, ale umowmy sie, nie bylabym soba gdybym nie umiescila tego wynalazku na swoim jakze srednio poczytnym blogu :)
no nic, mam nadzieje ze wszyatkim sie to spodoba a tymczaem pozdrawiam i przesylam przeslanie:
wybierajcie tylko miekkie mango i tlusta smietane!! AVE!!

Od Veni - food

Składniki:

(dla 2 osób)

zupa krem:
800g zielonego groszku (może być mrożony)
jedna cebula
3 ząbki czosnku
3 szklanki bulionu
150ml śmietany kremówki
sól, pieprz

mus z mango:
jedno dojrzałe, miękkie mango
2 łyżki jogurtu typu grecki

Przygotowanie.
Cebulkę kroimy w drobną kosteczkę, podsmażamy na maśle aż się zeszkli, dodajemy wyciśnięty czosnek. Dodajemy groszek i zalewamy go bulionem. Tak przygotowaną zawartość garnka, gotujemy, aż groszek nie stanie się zupełnie miękki. W międzyczasie przygotowujemy mus z mango:
Owoc obrać ze skórki, pokroić w cząstki i za pomocą blendera ręcznego miksujemy z dodatkiem jogurtu greckiego.
Blendera używamy również, gdy groszek zupełnie zmięknie, miksując go na gładki krem, dodajemy śmietanę i krem z zielonego groszku jeszcze raz zagotowujemy.

Do miseczki wylewamy trochę musu z mango na dno, zalewamy kremem z groszku i na górę dodajemy jeszcze kleks z musu. Tak przygotowane danie podajemy natychmiast po przygotowaniu.

Od Veni - food

wtorek, 6 września 2011

Juz od dzis zaprszam!

Słowo się rzekło:
zapraszam na www.2tea2room2tam.blogspot.com
gdzie mam nadzieję z biegiem czasu, stworze kroniczkę łódzkich (może i nie tylko) lokali specjalizujących się w serwowaniu smaków idealnych!

buzki!!

sobota, 3 września 2011

UWAGA, UWAGA!!

TUtiTUrumTUtu niedługo otwiera swojego bloga siostryanego, TUtiTUrumTUtam
w którym szalona redaktora, będzie zwiedzać łódzkie lokale w poszukiwaniu smaków idealnych: na pierwszy rzut: PIZZA!!!
Szczegóły, oraz pierwszy post już niedługo!
love
xxx

Od 3 września 2011

wtorek, 2 sierpnia 2011

dziwadło, wisnie i brak zdjęcia.

Dziś nie będzie zdjęć! właściwie dziś będzie uprawianie blogowania z gotowanie w tle. Co nie znaczy że od razu będę twaorzyła emo smutnego bloga, z wywlekaniem swoich wszystkich najgorszych sekretów i koszmarnym użalaniem się nad sobą. Nie o to chodzi. Ale zdjęć nie będzie! Bez kilku komentarzy, jakie to wspaniałe co upiekłam, bez słit fotek żarcia, których jest miliard przez autofokus i głębie ostrości dostepną w każdym aparacie fotograficznym. Nie, bo mam awarie barku i nawet najmniejsza prób obróbki foty skończy się dla mnie dretwieniem paluszków u ręki prawej.
Zresztą, nawet nie o to chodzi, poprostu chce mi się pisać, a wsadzałam tylko wiśnie do słoika a nie czuję żeby mógłbyć to post mojego życia ( może brzoskwinie z miodem i imbirem były by, ale jak mówię, nie mogę pracować przy kompie) a bez zdjęcia nikt nawet nosem nie trąci żeby się za cokolwiek zabrać. Nawet nie wiem ile osób naprawde czyta tez zbiór bzdór, a ile od razu łapie przepis i tworzy ( cokolwiek jest to za każdym razem bardzo miłe ). A może zazdroszcze innym ogarniania elementów do kompozycji danych super-food-fotografii.. nie wykluczam tego.
Tak się składa, że na gotowanie zabrakło mi pasji, nie mogę patrzeć na czekoladę a co więcej wynmyslać jakiś ciast, nie mam chłopaka, a nie chcę byc tez odpowiedzialna za każdy kolejny centrymetr więcej, ciał koleżanek z pracy mojej mamy.
Pozatym nie mam pieniędzy na kupowanie kilogramów cukru, dekadramów mąki i kilometrów czekolady, żeby taśmowo tłuc jakieś desserty.
No i nie mam czasu. Nie posiadam go bo od kilku miesięcy uzalezniłam się od nic nie robienia i od posiadania depresji z tego powodu. Wypacam ją na siłowni i tańcach, co jest codziennie moim czaso-wypełniaczem.
A! no i robię wiśniówkę. Nie wiem jakie sa proporcje bo nie zapisywałam, ale jak skończę, zapraszam. No bo z nim nie robienia, amatorsko sie upijam od czasu do czasu w jednym z łódzkich pubów.
Więc przepraszam już za brak zdjęcia, przepisu i mój jad płynący z literków jakie tu stawiam, siedząc na kanapie, bo inaczej nie mogę nawet ruszyć łapką co by cokolwiek napisać.
Wypaliłam się, i jedyna osobą, która trzyma mnie przy jakikolwiek gotowaniu czy karierze szalonej cook blogerki jest Grażynka, którą może ktoś zna ze swojego bloga, która nie ma wypas aparatu, nie stylizuje potraw, gotuje niesamowicie i nie jara się kolejnym fanem na fb. Tu mój pokłon!
Wypaliłam się, i zamiast wisni w żelu, zrobiłam dziś 3 litrowy serio gęsty kisiel, bo nie chciałam jeść chemii od Kowaleskich.
Zamiast eko wyszło jak zawsze. Cóż, przyjdzie taki dzień że się to zje, czy tak czy siak.
I wkurza mnie to wszyatko eko. Jak ktos widzi różnicę między jajem od szczęsliwej, a nieszczęsliwej kury, niech da znać.
Ja bywam nieszczęsliwa, a ciasta nadal robie zajebiste.
Ale o eko, kiedy indziej, jak jakas inna część ciała mi sie popsuje.
To wszyatko z tęsknoty za swoim niegdyś zapałem do gotowania.
Trochę to smutne, ale póki co, znów przepraszam za brak zdjęcia.

P.S. Porozpisywałabym się jak bardzo kocham wiśnie, ale że dziś jestem hejterem to tego nie zrobie.
Może zrobie tiramisu z wiśniami, jakich miliard w internecie, tylko odzyskam swoją werwę, bo póki co zakopała się gdzieś głęboko, a ja se tkwie.

:)

niedziela, 8 maja 2011

Clafoutis - nie clafoutis z borówkami

prawda jest taka ze mam kaca. od rana cierpię na zatrucie wódą pospolita.
jest mi wstrętnie, lepko. zimno, kiedy ogólnie jest ciepło i boli mnie głowa.
i chce mi się jeść. w ramach zajęcia sie sobą samą, postanowiłam upiec clafoutis. Zasięgnełam wiedzy ogólnej internetowej, dowiedziałam się ze klafuti w oryginale jest tylko ze wiśniami (ale zjadłabym wiśnie!!) a jak juz dodasz każdy inny owoc bądz warzywo, traci to ową nazwe na rzecz innej, jeszcze gorszej w wymowie i zapisie a mianowicie: flaugnarde (fliemierd). no nie ważne w sumie, dla zainteresowanych językami i wymowami, odsyłam do guzika "słuchaj" na stronie http://translate.google.pl/#fr|pl|Flaugnarde.
Co do samego przepisu, raczej wyszedł on na oko.. wiec na oko było to tak:
aha, w moim cieście wyrosło wzgórze.. może to wzgórze nadziei, co by alkochol ze mnie wyparował!


Od Veni - food

Clafoutis

mąka, jajka, mleko ciut cukru
500g borówek
masło do wysmarowania formy

[Listonic]

Skomplikowaność tego przepisu polega na połączeniu wszystkich składników ciasta do konsystencji pół gęstego ciasta naleśnikowego...
Formą żaroodporną smarujesz masłem, wysypujesz borówki na dno, zalewasz ciastem i pieczesz! Gotowe! Voila...
Ja ide pod koc!

Od Veni - food

sobota, 23 kwietnia 2011

Święta!

Wrócił cór marnotrawny na Polskie tereny miodem i mlekiem płynące!
I chciał tak to wykombinowac zeby ominać święta, no i cóż... nie wyszło. Nie dosc ze KAZDY mi juz mówi ze utyłam, to jutro tycia ciąg dalszy nastąpi. Obywatel Babcia sprzeciwu nie zniesie.
Będzie żarte!
Z okazji zatem świąt, pozwoliłam sobie uczynic mazurka w wersji mini i sernik.
Co do sernika, robiłam jeden duży juz dwa razy, i nie mam zdjęcia bo po po prostu nie zdązyłam go zrobic bo jak i w Londynie i Polsce, wzioł i znikł.
Ale zrobiłam z małej części masy takie cos typu na spróbowanie, i tego zdjęcie mam.
Przepisy nie sa skomplikowane a co do kruchego ciasta, niech każdy zrobi ze swojego ulubionego przepisu, bo ja takiego nie mam i za kazdym razem cos mi nie wychodzi...
no nic, juz nic nie mówie i życze Wesołego jedzenia :D

Od Veni - food


Sernik przewspaniały:
na tortownice

paczka biszkoptów
szklanka cukru
paczka biszkoptów
6 jajek
250 g serka mascarpone
2x200g serka ja kupowałam President'a
200 ml śmietany
duuuuzo wanilii

[Listonic]

Oddzielasz zółtko od bialek, zrywajac jedność jajeczną. Do misy ze zółtkami dodajesz zukier i ubijasz to mikserem na puszysty blado żółty kolor.
Białasy ubijasz na sztuwna piane i to by bylo na tyle co do zajmowania się jajami. No prawie... bo do kogla mogla dodajesz sery partiami i również to ubijasz. Długo ze sercem na poczet sernika przewspaniałego! Część (okolo 10) biszkopcików, mielisz na biszkopcikowa mąkę.
Jak już stwierdzisz ze masa jest klawa, dodajesz biszkopcikową makę i ubijasz na sztywno śmietanę i również wsadzasz ją delikanie to sera i jajców. Gdzie w tak zwanym międzyczasie dodajesz do całości wanilię, w giganycznym ilościach!
Końcowym elementem naszego wspaniałego kulinarnego działa, będzie zwieńczenie do piana z białek i wspólne wszystkich składników wymieszanie.
Jak to bedzie gotowe, wylewasz mase serowa na ułożone wcześniej w tortownicy biszkopty i pieczesz kolo 50 minut w temparaturze 180 stopni celsjusza. I jak zawsze, ten sernik czy tak czy siak Ci opadnie :P

Od Veni - food


Na obrazku tutaj zrobiłam z białej i mlecznej czekolady ozdobę na górę, jak również przypalona palniczkiem kupkę z bezy włoskiej no i truskawkę. Te czerwone kropki to sos, który pozostał mi ze smażenia mrożonej mieszanki owoców i cukru, która potrzebowałam na mus do mojego maluśkiego mego prostego mazurka.

Co do mazurka, to tylko dwa dyski ciasta kruchego,połączone kajmakiem, słodkie jak jasny diabeł, super złamane właśnie musem z owoców, który jest wybornie kwaśny :)

Od Veni - food


Od Veni - food

środa, 13 kwietnia 2011

ciasto pod Gruszą z czekoladą i pisatcją..

Pewnie zastanawiacie się czemu znów t pistacje.. a więc, oto rozwiązanie ogromnej tajemnicy wszechświata: TADAAAAAM: pistacje zostały po ostatnim gotowaniu :D
Ciasto nie zawiera elementów skomplikowanym, ani szczególnie wyrafinowanych. Jest ciastem ot takim "dokawy", "doherbaty", "dotowarzystwa". Co do składników, no cóż, mozliwe że cos napisze źle, bo wiecie, juz stara jestem, mózg nie ten sam, pamięć mi rozprostowuje zwoje mózgowe, wiadomo, z deczunia starawy towar ze mnie, już nie gorąca szesnacha :P
Dobra, juz zamykam sie :P

Od Veni - food

Ciasto pod Gruszą z czekoladą i pisatcją..
(na tortownice)

3/4 kostki miękkiego masła
szklanka cukru
1,5 szklanki mąki
3 jajka
po łyżeczce sody i proszku do pieczenia
duża garść zmielonych pistacji
tabliczka czekolady
koło 5 gruszek

[Listonic]

A teraz najtrudniejszy moment: wsadzasz wszystko do michy (oprócz połamanej na kawałki czekolady i pistacji) do miski, miksujesz, po czym dodajesz goodisy w postaci wspomnianej czekolady i pistacji (zostaw ciut na ozdobienie), wylewasz to obtłuszczonej i wysypanej mąką tortowniczki. Gruszki tniesz na ćwiartki, a ćwiartki na jeszcze mniejsze plajstry i układasz na cieście (tak jak na tarcie jabłkowej sie to czyni) wkładasz do pieca o gorączce mniej wiecej 180 stopni, i pieczesz około 40 minut. Wyciągasz, przyozdabiasz czekoladą i resztą pistacji jaka Ci została i jestem dziś Panią/Panem świata :D
TADAAAAAM!!

Od Veni - food

środa, 30 marca 2011

Ciasto bananowo-czekoladowe z pistacjami i czekolada :)

Nie mam humoru ostatnio... nie wiem czemu, jakoś jestem melancholijnie zawieszona między życiem a niby życiem...
Sporo rzeczy wiedziałam, a teraz nie wiem. I nic z tego nie rozumiem. Takich sytuacji mam w życiu sporo, mam, czy miewałam, ale ta jakoś rozrosła się skubana do wielkości co najmniej wojskowego namiotu, i nie chce mnie wypuścić. Wiesz, wszelkie wcześniejsze nieporozumienia i niejasności ograniczały się do wielkości, no już max jaja strusia. A tu nagle namiot. I nie ma drzwi, tfu, sorry - dziury.
I tak se lewituje. Trochę zachowuje się jak kto, ale dzięki bogu ten bez sierści, bo bym zbankrutowała na wosk... "Chce psa, chce motor, chce być w Londynie, nienawidzę Londynu, chcę jajecznice, nie nie zjem żółtka.." jak kot pojeb.. Nie ma to tamto..
Ale, że na wylewanie swoich przemyśleń i wszelkich słów słowotoków mam innego bloga na spółę z siorą, zajmę się ciastem..
Upiekłam na te okazję ciasto. Pieczenia zazwyczaj poprawia mi samopoczucie, ale gdyby miało pochłonąć wszystkie moje flustracje, mogłabym nim co najwyżej nakarmić Kaczyńskiego, ze skutkiem.. każdemu daje pole po pofantazjowania :)
Dobra, dobra, bez marudzenia i smutków, cista wyszło wspaniale, nikt się nie utruł, nikomu nie wylał się jad po przekrojeniu go, a całość wprawiłaby mnie w dobry humor, gdyby nie to, że jestem na diecie :)
Ciężkie, wilgotne, z samymi wspaniałościami, nadaje się nie na ciasto do kawy, ale na ciasto do kawy +. Kumasz?

Od Veni - food

Ciasto bananowo-czekoladowe z pistacjami i czekoladą
(na standard tortownice)

szklanka cukru
szklanka mąki
po łyżeczce proszku do pieczenia i sody oczyszczonej
1/2 szklanki kakao
1/4 szklanki oleju
3/4 szklanki mleka
2 jajka
4 zmusowane banany
150g obranych pistacji
tabliczka mlecznej czekolady
ekstrakt waniliowy :)

[Listonic]

Generalnie nie ma co się nad kolejności dodawania składników do miski, mocno zastanawiać. Dajesz wszyatko jak leci razem, banany zmusowujesz blenderem, ja nie do końca przerobiłam je na stan płynny, pozostawiłam jakieś kawałki tych bananów, co by można było je pod zębami w gotowym cieście wyczuć.
Jak już masz gotową masę, pistację lekko rozkruszasz, dowolnie wybrana przez siebie metodą, czekoladę łamiesz na małe kawałeczki i dodajesz te przydasie do masy :)
Wylewasz do tortowniczki, wkładasz do piekarnika rozgrzanego na 180 stopni, na minut od 40 do 55 :)
Ciao i smacznego :)

Od Veni - food

piątek, 18 marca 2011

truskawki [2[(jajka+cukier) + (śmietana + tymianek) + mascarpone] + 2(truskawki+cukier+galaretka+sok z cytryny) / (migdały+masło) ]= !²

W prostym równaniu, jak mówie, że coś jest zajebiscte, przezemnie zhendmejdowane, to takie to coś musi byc i koniec. kropka, bez dyskusji.
alem żem popełniła dessert! taki, że sama wyszłam z siebie, padłam na swe kolano jedno po chwili i drugie i niczym ślepo zapatrzony w boga muzumanim ortodoks, sama sobie oddawałam pokłony w niebogłosa wyłając: "aaaalahamalahamamahllaaamaralahaaamaratahalaaa" .. czy jakos tak..
no nic, wiadomo o co komon..
moje wojaże nagielskie pewnie niedlugo dobiegna końca, wiec póki co kozystam z tego ze w tesco moge kupisz świeże zajebiste truskawy i działam.
to działamy dziewuszki i faceciki!

A! Przepraszać na wcześniej wspomnianych kolanach dwóch ze zdjecia.. są takie se ale to wszyatko przez chłopaków, dzień św. Patryka i 7 Guinessow!!

Od Veni - food

Truskawki [2[(jajka+cukier) + (śmietana + tymianek) + mascarpone] + 2(truskawki+cukier+galaretka+sok z cytryny) / (migdały+masło) ]= !²
(wyszły mi 3 kielony, ale duże wiec powinno wystarczyc na 6 małych, rozsądnych porcyjek)

800 g truskawek + sok z jednej cytryny
około pół szklanki cukru
opakowanie 250 g serka mascarpone
2 żółtka
sok z jednej cytryny
8 - 10 gałązek kolo tymianku świeżego (we Londonie maja tymianek cytrynowy, tego użyłam, a co!)
100 ml śmietany
łyzka masła
800 g truskawek
100 g płatkow migdałów

[Listonic]

Dobra git majonez do dzieła:
Truskawką użądzasz generalny prysznic, odszypułkujesz, z 800 grm wybierasz ze 6 najładniejszych okazów, zjadasz 4. Z truskawek jakie zostały okolo 1/4 kroisz w kosteczke, resztę blenderem z ostrzami przerabiasz na papke, bądz bezwzględna! Nie będa stawiać oporu! Mus truskawakowy dowolnie słodzisz, dolewasz sok z cytryny i odparowujesz w rondelku na malusik ogniu co by pogęstniały. Ja dodałam troche bezcukrowej galaretki, pewnie dodałabym żelatyny, ale nie umieszczałam tego w przepisie bo nie znam sie na proporcjach za bardzo, jeżeli mowa o tych czynach których sie dopuszczamy.
Dobra, smietane przelewasz do nastepnego rondelka, stawiasz na wolnym ogniu i wrzycasz do niej posiekany tymianek (ja w sumie wolałam rozmaryn, ale zapomnialałm kupic..) jedna czy dwie gałązki tego rozmarynu podpaliłam nad gazem i palące się wrzuciłam do smiatany.. nie wiem czy cos to dało, ale mozna przyszpanić :)
Pogotuj ta smietane jakies 5 - 10 minut, odstaw z gazu i schłodz, tak konkretnie.
Żółtka ubijasz na kogel mogel z cukrem, dajsz mascarpona, jeszcze dalej miksujesz wrzucasz wcześniej pokrojone truskawki, i nadal miksujesz. Smietane tymiankową ubijasz i dodajesz do kremu i włala. Poki co.
Płatki migdałów podrumieniasz na patelce, az nie zacznie pachniec, dodajesz do nich łyżke masła i troche solisz. Chodzi o to żeby te płatki nie rozmiekły jak już znajdą się miedzy kremami.
Mus z truskawek tez schodzisz oczywiscie.
no! to jak już masz wszystko zimne i schłodzone, dajesz jadna wartwe musu w dowolnie wybrane przez siebie naczynie.. dla mnie może to byc jadna szklana miska litrowa, byle by Ci smakowało. Na warstwe musu dajesz grubsza warstwe kremu. Oddzielasz to warstą migdałów, dajesz druja warstwe musu, i druga warstwe kremu. Dowolnie zdobisz górę, cieszysz się, że w ogóle chciało Ci sie to robić, po czym jesz i robiesz tak: "aaaalahamalahamamahllaaamaralahaaamaratahalaaa", klęcząc na kolanach, wykrzykując to do mojej wyimaginowej mnie.
ciao!

Od Veni - food

Od Veni - food

poniedziałek, 14 marca 2011

Plac drożdzowy ze śliwka zlondyjska

Pyszny, szczególnie ze ciasto robiłam z głowy robiąc je pierwszy raz O_o
WYSZŁO!
Nadmienię, że pomieszkauję w miejscu gdzie gotowanie to cheb powszedni ( 2 panów kucharzów ), a mimo to desery jakie owym dżentelmenom tworzę, cieszą się powodzeniem. Dziękuje :)
W dzisiejszym odcinku bywalca Londyńskiego zaprezentuję plac z drożdzów ze dodatkiem śliwków zlondyńskich z kruszonem cynamonowym.
do dzieła:

Od Veni - food

Plac drożdżowy ze śliwką
(spora blaszka)

1/3 opakowania (100g) świeżych drożdży
1/3 kostki (250g) masła
1 1/2 szklanki mleka
2 żółtka
1 jajko
1 szklanka cukru
3 szklanki maki
ok 600g śliwek

kruszonka:
1/2 kosztki masła
3 łyzki cukru pudru
3 łyżki mąki
cynamon

[Listonic]

mleko lekko podgrzej, zeby było ciepłe ( swoją droga słowa "ciepłe mleko" czy tylko mnie sie kojarzą z słodkim błogostanem i wszyatkim co najwspanialsze?), wlej do miski, dosyp łyżeczke cukru i wsadz z nie drożdże, niech trochę popracują.
Po jakis 10 minutach dajesz do zaprawy resztę składników. Ja masło rozpuściłam i wlałam na końcu. Ciacho wyrabiasz ręcyma własnymi. nie wiem jakie powinno być, ale moje wyszło całkiem fajne. Odtawiasz w ciepłe miejsce pod ściereczką na jakieś 40 minut. W tym czasie śliwki przekrawasz na połówki, wyjmujesz pestki (chyba że, ktoś lub chrupiące niespodzianki w trakcie jedzenia :P ), odczekujesz aż ciasto wyrośnie, możesz w tym czasie ogladnąć jeden odcinek "Chirurgów" akurat bez reklam ma 40 minut :)
Blachę wysmarowujesz masłem i wysypujesz maką. Ciacho przekładasz na nią, ja swojego nie rozwałkowywałam bo nie mam wałka, ale jakos zgrabnie udało mi się je całe na blachę ptzenieść. Na górę kładziesz śliwki, a całość pokrywasz kruszonką ( masło z mąka i cukrem wraz z cynamonem paluchami łączysz w grudki )
Wsadzasz w otchłanie piekielne piekarnika na 40 minut i zjadasz póli ciepłe :D
gotowe!! smaczego, dziekuje! :D

Od Veni - food

niedziela, 23 stycznia 2011

Kuchenny sparing / Mule i ryby

Przyjechał do mnie kucharz.. zawstydził mnie krojąc cebule i koperek, naostrzył nóż i dodał mi + 100 punktów do poczucia się debilem smażąc naleśniki, bo mnie zawsze pierwszy się przypala a jemu nie. Wydawałoby się, że dodanie oleju do ciasta to logiczne rozwiązanie. Jednak dobrze ze już nie jestem blond... no cóż, godzę się na porażkę, biorąc pod uwagę jego piętnastoletnie doświadczenie.
Ale nie poddałam się bez walki. Zrobiliśmy kuchenny sparing. Była moja przystawka, jego danie główne i mój przed deser i deser.
Walczyłam, wszyscy się obżarli jak małe prosiaki a ja do dziś nie mogę zapomnieć smaku sosu maślanego, jaki mi zaserwowano. Przepisów na deserki nie podaje bo są już na blogu ( jak walczyć to sprawdzoną bronią ). Wygrałam moim NAJLEPSZYM JABŁECZNIKIEM JAKI KIEDYKOLWIEK JADŁAM i serniczkami cytrynowymi na bazie mascarpone.
Kucharz wygrał za przypomnienie mi o istnieniu pomidorków koktajlowych, szczególnie zwracając moja uwagę na gałązki na których się znajdowały, aż do podania ich na stół.
Co do mojej przystawki, jest to przepis, który ukradłam z Korsyki z kuchni, wymaga uwagi, ale wierzcie mi, jest tego warty!

Od Veni - food

Parmentier
/Veni
(6 osób)

Pasta z ziemniaków:

pół kilo ziemniaków
dwie marchewki
korzeń pietruszki
2 ząbki czosnku
mięso w jakiś ryb, mogą być kostki rybne, filety, ja zazwyczaj kupuje mrożone, około pół kilograma
sól, pieprz, ewentualnie kostka warzywna

Jus moules:

jedna cebula
3 ząbki czosnku
kilogram muli
butelka białego wytrawnego wina
szklanka wywaru rybnego

Parmentiere:

cebula (szalotka jak uda sie kupic)
3 zabki czonsku
250 ml białego wina
500 ml jus moules
500 ml śmietany 30%
łyżka masła

[Listonic]

Przepis składa się w kilku etapów. Etap pierwszy obejmuje obranie pyrów, wsadzenie ich do gara, zalaniem wodą, i dołożeniem do tego wszystkich innych składników, czyli ryb, warzyw i przypraw. niech to się gotuje aż ziemniory się nie staną miękkie. Po tym czasie, odlewasz wodę, zostawiając szklankę wywaru. Wybierasz warzywa i resztę jeszcze chwilkę odparowujesz, po czym przeciskasz przez prasę do ziemniaków, a jak takiej nie masz to możesz to zmiksować na takie rybne puree.

Etap drugi to pozyskiwanie soku z muli (jus moules). Cebule z czosnkiem lekko podsmażasz na maśle, przekładasz do garnka. dodajesz mule(ja je kupuje w takich kilogramowych hermetycznie zapakowanych paczkach) zalewasz winem, wywarem z ziemniaków i gotujesz pod pokrywką aż mule się nie otworzą. Jak to się stanie, gotujesz jeszcze chwilkę, po czym odcedzasz muszelki, pamiętając, żeby zostawić wywar!! Obierasz mule z muszelek, możesz kilka zostawić do dekoracji.

Etap trzeci to przygotowywanie sosu:
znów cebulę smażysz na maśle, dodając czosnek, dodajesz na patelnie wino i jus moules, zagotowujesz. Dodajesz ostrożnie śmietanę, żeby się nie zważyła. Jak wszystko się zagotuje, zmniejszasz ogień i redukujesz sos, aż nie stanie się gęsty i esencjonalny. może to trochę potrwać. Na koniec dodajesz mule do sosu i doprawiasz sola i pieprzem.

Podanie:
W restauracji podawali to danie następująco: na blaszce do piekarnika, do metalowej obręczy na dno wkładali sos z mulami, na to dodawali pastę z ziemniaków, aż do górnej krawędzi pierścienia. Na górę posypywali bułkę tarta i to zapiekali. Mnie niestety nigdy to w tej formie nie wyszło, bo masa z ziemniaków zawsze lekko była za płynna. Jeżeli ktoś chciałby spróbować, zamieszczam zdjęcie oryginału:

Od Veni - food

a póki co umieszczam co wyszło mnie (wiem, wiem, wiem, oryginał ładniejszy, ale chyba chodzi o smak? :)))

Od Veni - food

Od Veni - food


Ryba na sałacie

/Rafał
(4 osoby)

Opakowanie pomidorków koktajlowych z gałązkami
6 małych sałat "baby gem" ( ja je kupiłam w makro, wygladaja jak malusia sałaty rzymskie )
jeden długi filet na osobę dowolnej ryby (ja chciałam dorsza wiec dostałam)
łyzka oliwy
butelka wina
włoszczyzna
szalotka
czosnek
świeży tymianek
kostka masła
koperek
ciemny ocet balsamiczny
sól, pieprz

[Listonic]

Od Veni - food


A więc to tak drodzy państwo, przepis spisywałam od Pana Kucharza, jak coś pomylę z góry przepraszam.
5-6 pomidorków na gałązce kładziesz na blaszce wysypanej cukrem, polewasz oliwą, solisz, pieprzysz i polewasz octem balsamicznym ciemnym. Wkładasz do bardzo nagrzanego piekarnika na kilka minut, aż skórka pomidorków nie pomarszczy się jak odmoczone palce.
Co do sosu z masłem: Szalotkę z czosnkiem podsmażasz na oliwie, wsadzasz do garnuszka, dodajesz włoszczyznę, zalewasz wodą, nie dużą ilością i nie dodajesz soli na początku. Redukujesz wywar tak żeby z pół litra pozostało zaledwie 50 ml. Tak samo postępujesz z winem, czyli z pół litra wina odparowujesz tak by pozostało go 50 ml. Warzywa odcedzasz, łączysz wywar z winem. Podobno na 100 ml takiego skondensowanego wywaru daje się 400g prawdziwego masła pokrojonego w kostkę. Dla mnie była popełniona wersja light. masła było mniej. Dodaj łyżkę soku z cytryny, albo limonki, dopraw do smaku solą i pieprzem. Na koniec dodajesz tymianek i wariujesz ze szczęścia, taki ten sos jest pyszny.
Sałata: przekrajasz sałaty na pół, solisz, pieprzysz i podsmażasz tylko od strony krojenia na nie zliczonej ilości rozgrzanego na patelce masła. Robisz to krótko, bo inaczej sałata zupełnie się rozgotuje i będzie fuj.
Ryba: filety z dorsza zalewasz winem, dodajesz łyżkę oliwy, sól, pieprz, koperek. Zostawiasz ta rybę na 20 minut w tej marynacie, niech się koleżanka podtopi jeszcze troszkę. Po czym płuczesz ją i smażysz od strony skóry, zwróć uwagę czy nie ma na skórze koperku, bo inaczej jak on zacznie się smażyć, stanie się gorzki i ble. Jak stwierdzisz ze ryba jest gotowa, czyli musi być średnio wysmażona, wyłączasz ogień i zostawiasz ją na patelce jeszcze 2 minutki.
Podanie na talerzu odbywa się w danej kolejności:
Sałata, ryba kawałek numer 1, ryba kawałek numer2, pomidorki, sosik, jedzenie, satysfakcja.

Od Veni - food

czwartek, 6 stycznia 2011

Risiotto grzybowe

WSPANIALE!!
Miałam na takowe ochotkę już od dawna!
Moje robienie risotto zazwyczaj odbywało się na oko, a dziś postanowiłam zasięgnąć pomocy kartki i długopisu, co by wszystko spisać w miedzy czasie mojego twórczego kulinarnego szału!
Wspaniale jeść coś takiego podczas kolejnego (chyba ostatniego przed moją emigracją)
spotkania dream teamu karcianego!!

Od Veni - food

Risotto grzybowe
dla 4 osób

oliwa ( moja ulubiona ilość - na oczna )
1/2 kostki prawdziwego masła
cebula
2 ząbki czosnku
1 3/4 szklanki ryżu do risotto
200g suszonych grzybów ( prawdziwków, podgrzybków ), wcześniej namaczanych przez noc
1,3 litera bulionu grzybowego ( ja wzięłam wodę w której moje grzyby się namaczały i dodałam kostkę warzywną )
1,5 szklanki białego wina ( resztę wypiłam wraz z colą )

[Listonic]

Na patelnę rozgrzewasz oliwę a masłem, dodajesz cebulkę i podgrzewasz ją aż się ze zeszkli. Dodajesz ryż i pokrojone grzyby również je smażysz na średnim ogniu, około 3-4 minut. Dolewasz do ryżu poooooooooowowli wino, odczekujesz aż się nie zredukuje. Jak to nastąpi dolewasz po łyżce do zupy bulionu. Stój nad patelka i pilnuj co by się to nie po przypalało!!
Jak dolejesz już całość, próbuj czy ryz ryż jest już miękki.

Nie wiem jak Wam wyjdzie, ale ja najadałam się jak poje**na!!!

Od Veni - food

Ciasto kajmakowe

ha! i wcale nie wyglądający jak wielkanocny mazurek czy inny bzdurek!!
Mama kupiła mi trzy puszki kajmaku, który postanowiłam przerobić na ciasto, w towarzystwie mąki, jajek i proszku do pieczenia. Aż dziw ze nie wyszedł zakalec :)
Typowe ciasto do kawy, mało pracochłonne, idealne na popołudniowe posiedzenia, lub smakowite śniadanie ( jak kto woli )
Proporcja małe bo to eksperyment, zresztą jak większość :)

Od Veni - food

Ciasto kajmakowe
malusie, na 4 osóbki

1/2 puszeczki kajmaku (200g)
1/2 kostki masła
1/2 szklanki cukru
2 jajka
szklanka mąki
łyżka proszku do pieczenia
(chciałam dodać łyżkę kakao, ale nie miałam, jak ktoź tak zrobi proszę o wyniki)

[Listonic]

Do dzieła!
kajmak, masło i cukier ucierasz na jednolitą masę, dodajesz po jednym jajku dalej miksujesz dalej, dodajesz przesiana mąką z proszkiem i ewentualnie aromaty waniliowe i migdałowe.
Wykładasz do foremki i pieczesz około 40 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
Smacznego!

Od Veni - food