środa, 30 grudnia 2009

Pierniki!!

Zrobilismy z ryjem pierniki.. ale nie takie sobie same pierniki, zrobiliśmy choinki, ludzki, gwiazdki i serduszka, których jednak na zdjęciu nie ma bo niestety moje talenty plastyczne ograniczają się jednak tylko do fotografii.. No i zrobilismy domek z piernika, co pokazało tylko jakie pokłady małego chłopca drzemią z Panu R.
Własnie pisze tego posta, między jednym ciastem a drugim i załatwianiem masy innych super ważnych rzeczy przed sylwestrem, który organizuje, a z lampki na biurku spodląda na mnie jeden mały, fajny człowiek bez głowy.. Poznajcie sie:
Od Veni - food


Przepis na pierniczki wzięłam z grudniowej "Kuchni" czyli:

250g miodu (ale zrobiłam porcje podwójną i dodałam drugie tyle melasy czyli jeszcze raz.. :) )

CIASTO
(ilość na domek i pierniczki.. duuuzo)
250g miodu
250g melasy
500g cukru ( w "Kuchni" jest, że brązowego ale przed świętami jestem goła i wesoła z pieniędzmi, więc dałam zwykłego marki Tesco i też było pysznie)
200g masła
kilo 200g mąki
przyprawa do piernika (2 opakowania albo i więcej)
2 łyżki sody oczyszczonej
2 jajka

LUKIER
na jedno białko dawałam około 300g cukru pudru
oraz barwniki spożywcze

Miód, melasę, cukier i masło bez wątpliwości dajesz do jednego gara i podgotowujesz, aż masło się nie rozpuści i cukier nie zniknie..
Zestawiasz to z ognia i studzisz ( ja nie wystudziłam i sie poparzyłam :)
Suche składniki czyli, mąkę, przyprawę, sodę oraz już mniej suche jajka, dajesz do jednej miski, wlewasz tłusto słodką miksturę i ręcoma wyrabiasz ciasto. Wkładasz do lodówki na jakiś czas ( około 2 godzin ). Jak już minie ten czas, bierzesz sie do wykrajania elementów domku, bądź samych pierniczków. Co do domku, myśmy najpierw wycinali elementy a potem piekliśmy, ale nie wiem czy nie dokładniej by było robić na odwrót.. Sama nie wiem, wersja druga wymagałaby sprawności i tempa, a my nie lubimy się śpieszyć :)
Co do lukru, ubijasz białko, dodajesz cukier i potem wedle uznania barwniki spożywcze..
Co z tego wyszło, zapraszam do oglądania :) My zapakowaliśmy w celofan i wstążkę, dla każdej bliskiej osoby po choince, ludziku i gwiazdkach.. "Miny mieli nie złe, nie powiem że nie.. "

Aha, te gwiazdki z witrażykiem, zaczerpnęłam od którejś Pani z bloga, nie pamiętam od której i proszę mnie za to zlińczować :( A robi się je z pokruszonych landrynów i wsypuję w miejsce gdzie chcemy owy witraż, ale tak od serca trzeba tego sypnąć :)

Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


Od Veni - food


uff, ide tworzyć sernik pomarańczowy :)

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Muffiny z glazurą z jabłek pachnące cynamonem..

Muffin numer dwa, cały czas z serii - oszalałam na punkcje mojej nowej muffinkowej blaszki :D tym razem część druga!
muffinki, chrupie z wierzchu, w środku kryją taki smak jaki czułam kiedyś jak byłam mała, a że jestem młoda i wychowana na cartoon network i mleku z proszku a nie matki, to nie wiem nawet do czego ten zapach porównać. Ale próbowałam, jadłam i mi smakowało. Szczególnie ta glazura, bo ja jestem pies na smaki słodko kwaśne, no i na jabłka..

Od Veni - food


Muffiny z glazurą z jabłek pachnące cynamonem..

( starczyło mi na 9 muffinków )

2 szklanice mąki
1/2 szklaniczki cukru
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
100g smalcu, miękkiego jak skóra niemowlaka (?)
1 jajo
4 łyżki śmietany

Glazura cynamonowa

1/3 szklanki cukru
1 łyżka wody
1 łyżka oleju
1 łyżka soku z cytryny
cynamon
kawałeczki z polowy jabłka, pokrojone na drobne kwadraciko-prostokąciki

Wszystkie składniki miksujemy na wysokich obrotach, aż do powstania jednolitej masy. Blaszkę smarujemy masłem i wkładamy do środka kółka z papieru do pieczenia, a zaraz po nich trochę ciasta, tak do połowy wysokości. Pieczemy to wszystko w temperaturze około 170 stopni Celsjusza, przez jakieś 15 minut. To trzeba sprawdzać patyczkiem.
W tym czasie jak nasze ciacha będą się piec, do garnuszka wrzucany wszystkie składniki na glazurę i gotujemy je, aż kawałki jabłek nie staną się zupełnie przeźroczyste, jak małe miękkie, lekko żółte witrażyki..

Kiedy to nastąpi, trzeba będzie owe muffinki, które już się upieką i przestygną nasmarować ta glazurą i delektować się ich wybornym smakiem :)
Smacznego i żegnam na dziś z lokalu znanego jako Cafe Club Style w Łódzkiej Manufakturze, gdzie zza baru patrzy na mnie Ryj, lekko zniecierpliwiony moim pisaniem a nie towarzyszeniu mu w rozmowie w trakcie jego pracy :) Swoją drogą, nawet tych muffinków nie zjadł.. póki co..

Od Veni - food

Premiera! muffiny - z czekolada

Dostałam od przyszłej teciowej brytfanke do robienie muffinków.. Sam ryj był swiecie przekonany, ze z prezentu sie uciesze i wszem i wobec moge powiedziec ze tak! A Pani Mamie! Naprawde, takie prezenty mnie wzruszaja, tak samo jak dostalam od obywatela Taty "Zlota księgę Czekolady". Skubana jest tak ciezka, jak by była ze zlota, wiem, sama ja dzielnie targałam z Poznania do Łodzi (pozdrowienia dla pociagu z plastikowymi [sic!] ławeczkami). W ogóle swieta były ze obfite z jedzenie ( i to morze czekolady ), rozne przypadki, pociagi to z Warszawy do Poznania, pociagu do pogotowia w wigilie i wrescie na łodzkie ziemie gdzie od Ryja dostałam blender i jak ktoś z was, czytajacy te moje bzdety ma jakies pomysły to prosi sie grzecznie osobę zainteresowaną o jakis pomysł jak taki blender rozdziewiczyć...

Od Veni - food


Poki co, wyżywam sie na muffinkowej fromce i dzis przedstawiam:

Czekoladowe muffiny z lukrem
(starczyło na całą blaszke - 12 muffinków)

2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku
łyzeczka sody
2 łyzki kakao
szklanka cukru
szklanka mleka
1/3 kostki miekkiego masła
jajko
cukier vaniliowy bądz ekstrakt
12 kostek czekolady mlecznej


Czekoladowy krem maślany
równe porcje miekkiego masła i cukru pudru oraz pół porcji kakao, zmiksowane razem.

A więc tak - Panie, Panowie i inni zgromadzeni - mieszamy wszystko razem..


Ależ filozofia..
:)

Kiedy juz nasz wspaniały mikser, połączy wszystkie składniki w jedna masę, zabieramy się do oporzadzania foremnicy do muffinek. Tą starannie smarujemy masłem i wkladamy do kazdej foremki papilotkę i do niej cisto na 3/4 wysokości. Do kazdej z nich wciskamy do środka po kostce czekolady, tak, że kiedy ktoś będzie chciał zjeśc owego muffinka zaraz po upieczeniu, poparzy sobie język, wyborna rozpuszczoną czekoladą ( nie no, żartuje..) ale taka kostka w środku, zawsze jest ciekawym elementem w tym kawałku wyrosniętego ciastka, z którego amerykanie zrobili postać kultową.
Po zapelnieniu wszytkich otworków w brytfance, wkładamy ją do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, na około 15 minut.

Jak muffinki troche przestygna, neleży je przyozdobić kremem maslanym i jeść, jeść, JEEEŚŚĆĆĆ... co by po świetach było mało..

Od Veni - food

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Kawo-Wiśnia, Wiśnio kawa :)

Takie coś powstało, zupełnie nie chcący, wyszło takie dziwo, słodkie, kawowo-kakaowe, wiśniowo takie jakieś :)

Od Veni - food

Kawo-Wiśnia, Wiśnio kawa :)
(na popołudniowe spotkanie przy kawie w gronie wielu bliskich osób)
2 szklanki mąki
2 szklanki cukru plus ciut
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jaja kury ( jak by komuś wpadł po głowy pomysł uzywania jaj przepiórczych.. sama nie wiem czemu to napisałam...)
1 szklaneczka maślanki
szklaneczka oleju
ekstrakt vanilkowy
1/3 szklanki kakao
pół szklanki mega mocnego naparu kawy, ale to mega mocnego
paczka wiśniów (zazwyczaj 400 gram)

Do dzieła moi dzielni rycerze.. a raczej rycerki.. Takie sir Lancelotki..
Dobra, maślankę, olej, jajka, ekstrakt miksujemy z cukrem (tylko dwie szklanki, to ciut to na później), dodajemy mąkę i proszek i otrzymujemy słodka mączną zupę. Fajnie nie? Wiśnie wkładamy do gara i zasypujemy tym ciut cukru. Mówie ciut bo to kwestia gustu, ale lepiej, żeby sok, który puszczą te wiśnie był na serio słodki, same później zatrybicie dlaczego tak. Jak wiśnie będą sie powli rozmrażać, weź we swe ręce nożyczki i te bezwzględnie pociachaj na kawałeczki, i niech to sie gotuje sosie słodko własnym.
Robisz mocny napar kawowy.
Jak wiśnie się podgotują, dokładnie odsączasz ja od soku, ale to do tego sie poprzykładaj. Soku odlewasz pół do 3/4 szklanki.
I teraz tą słodko, mączną zupę podziel na dwa, nie musi być równo, może nawet być tego tak 1/3 do 2/3 części. Do jednej wlewasz napar kawowy i dodajesz kakao, miksujesz, wrzucasz odsączone wiśnie i mieszasz. A do drugiego, tego którego jest mniej dodaj sok z wiśni i skontroluj czy jest to raczej słodkie czy raczej mączne, to dość ważne. Jak nie wystarczająco słodkie to dodaj trochę białego mordercy - cukru. Blaszkę wyścielasz masłem i wysypujesz mąką. Wylewasz ta część z kakao, kawa i wiśniami. Jak już to zrobisz, na to wylewasz, tworząc fantazyjne wzorki tą część, która od soku zabarwiła się na różowo. Ja dla spotęngowania efektu czerwieni dolałam trochę barwnika. I tak to ciasto wsadzasz do piernika nastawionego na 160-170 stopni i pieczesz godzina z haczykiem, kontrolując ciacho patyczkiem. Pamiętaj że jest ono dość wilgotne przez te wiśnie, ale mniej więcej powinnaś wiedzieć kiedy należy je wyciągnąć. Aha na na wierrch polałam to czekoladą, bo akurta jakas uchowała się w kuchni, ale polecam swoją twórczość własną :)

Od Veni - food

A teraz jeżeli ktoś kiedykolwiek wykona to ciasto to niech mi powie jak smakowało, bo ja nie miałam okazji nawet skontrolować jak wyszło, bo.. wyszło..
ciao!

Apple pie z kiwi

Czy mówiłam juz że uwielbiam jabłka? Jest to owoc grzeszników, słodycz zamknięta w okrągłym owocu, soki witalne, miąższ namiętności. Jestem od nich kompletnie uzależniona. Nie ubesłwasnowolniło mnie uczucie, nie tęsknoty i cnoty, jednak powaliło mnie na łopatki zwykłe jabłko..
Dziś w wersji placka, a raczej góry jabłek z kiwi, zamkniętej pod cieniutkim kawałkiem kruchego cista. Ciasto proste jak budowa cepa, ale w smaku z cepem nie ma nic wspólnego., kto chce, niech spróbuje, ja oczywiście polecam. W tej wersji, żeby nie było już tak jabłkowo ( aaaaa najchętniej zamieniłabym się w mysz polną, i wykąpała sie w nadzieniu do tego ciasta, parząc sobie wszystko kończyny :P ) dodalam kiwi.. bo akurat w realu było po 39 groszy sztuka :D

Apple Pie z kiwi
dla 8 jedzących jak ptaszki osóbek

CIASTO
250g mąki
125g miekkiego masła
jajo
pół szklanki cukru
nie za wiele zimnej wody

NADZIENIE

5 dużych jabłek ( już dokładnie nie pamiętam ile, ale pamiętam ze jak mi troche zostało to to wsunełam :)
2 łyżku cukru
3 kiwi

oraz jedno żółtko roztrzepane z łyżką mleka

Z mąki usypujesz górkę, robisz w nim zagłębienie i dodajesz masło, cukier i jajuszko, Paluchami mieszasz i zagniatasz na gładka masę. Resztę mąki zagniatasz, dodając ta zimna wodę i wyrabiasz ciacho. Tworzysz kule i wkładasz do lodóki na min 45 minut.

Jabłka obierasz, patroszysz z gniazdek, i kroisz na kawałki dowolnej wielkości i kształtu. Kiwi rówież bezwzględnie obierasz ze skórki i kroisz na finezyjne trójkąciki, albo co tam innego. Jak ktoś pokroi takie kiwi w gwiazdki, niech mi prześle zdjęcia to czeka go nagroda :D, wkładasz to go gara, podlewasz woda i wsypujesz cukier, ale umówmy się, dwie łyżki to taka granica umowna, jak chcesz daj go więcej, albo w ogóle, to zależy od Ciebie.
Jak juz jabłka lekko zmiękną to zosta ja w tym gorącym garze i nie rusz.
Nastaw piekarnik na 180 stopni. Ciacho przepoławiasz na dwa, i wałkujesz placek i grubości okolo 3mm. Wkładasz go do niski ( ja użyłam takiej old schoolowej, metalowe, ale może to byc jakaś brytfanka, nie polecam tortownicy, bo wtedy trzeba by byłó takich jabłek pokroić kontener. W każdym razie, każda Pani domu znajdzie u siebie odpowiedni do tych celów naczynie. Smarujesz dno masłem, ciasto nawlekasz na wałek i wykładasz miskę, tak by sterczały brzegi z każdej strony przynajmniej 2cm. U mnie było dużo więcej, wiec ścięłam tą nadwyżkę nożyczkami. Wykładasz jabłka z kiwi z gara, ale taką dużą łyżką z dziurami, aby nie wlać na to ciasto za dużo soku. Wykładasz aż powstanie adekwatna do wielkości naczynia. Jak już taki kopczyk uzyskasz, nawlekasz druki kawałek ciasto na wałek (wcześniej go rozwałkowałaś, nie?) i nakładasz na górkę. brzegi dociskasz do siebie paluchami. całości smarujesz roztrzepanym żółtkiem i teraz najważniejsze: Górę nacinasz w 4-5 miejscach nożyczkami w takiego iksa. Czyli jedno cięcie i drugie prostopadle do pierwszego, wyjdzie Ci taka czteroramienna "gwiazdka". Mniej więcej po 2 cm od środka. Ja zrobiłam jedna na górze i cztery po bokach. Jest to niezmiernie ważne, bo jak nie natniesz ciasta bo ono po prostu Ci wybuchnie, wyjdzie dołek, spali się i dupa, tyle jabłek zmarnowanych..
Pieczesz mniej wiecej 40-50 minut, bacznie placka obserwując :)
Smacznego :D

Od Veni - food