piątek, 20 lutego 2009

Stefaneczka..

Jest poźno i ja jestem po imprezie.. z lekkim niedoborem tańca i z naddoborem cukru po wczorajszym ciast pieczeniu... Oto jedno z nich, podobno smakowało, mnie jako cukierniko-wyrobnikowi, empirycznie nie dano było tego spróbować...

Stefanka
(dla... no nie wiem, więcej niź dwoje)

Ciacho
500g mąki
1/2 szklanki cukru
kostka masła
2 jajeczka
3 łyzki miodu
łyżeczka sody

Bez filozofii - ciasto zagniatamy, dzielimy na trzy i każdy płat po rozwałkowaniu pieczemy jakieś 10-15 minut w temperaturce.. powiedzmy.. 150-160 stopni
Pora na krem... na który składają sie:
litr mleka
3/4 szklanki cukru (maksymalnie)
kolejna kostka masła
cukier waniliowy
i.. 9 łyżek kaszy manny

Mleko zagotowujemy, rozpuszczamy w nim cukier, cukier waniliowy i masło. Jak juz sie rozpusci dodajemy tą kasze mannę i na chwile jeszcze gotujemy... po czym odstawiamy do przestygnięcia, dzielimy na dwie części..
Proces łączenia jest raczej nie skomplikowany, płaty ciacha przekładanym kremem i posypujemy cukrem pudrem, pyszne i na każdą okazję :D
No pycha...

Od food

Brak komentarzy: