Nie ma to jak kawał dobrego roztocza do przepisu na szarlotkę :) więc zrobiłam szarlotkę, na którą rzuciliśmy się z Ryjem jak nienormalni.. Najlepsze jest to ze nie mam pojecia jak ja zrobiłam i spróbuje teraz składniki odtworzyć. Jak komuś nie wyjdzie to z góry przepraszam, a jak wyjdzie to zdementuje pogłoski o domniemanym, permanentnym zapominaniu o wszystkim, ok?
Od Veni - food |
Szarlotem nach Mazuren machen
(fur 4-5 personen )
o ile pamiętam, dałam około 1/3 kostki jednego masła i 1/3 kostki drugiego, obstawiam ze było to koło 3/4 kostki masła. Do tego na bank jedno żółtko, 3/4 kubka cukru ( dlatego było takie słodkie) i jeden kubek mąki :) cukru pudru nie było - a powinien byc zamiast zwykłego. No więc, Ryj to wszystko wymieszał, i zagniótł, a ja w tym czasie włączyłam piekarnikk ciotki i obrałam 4 spore jabłka, które pociełam na kawałeczki i wsadzilam do garnka, dodajac cynamon i troche Redd'sa jabłkowego, co by mi sie nie poprzypalały te jabłuszka. Więc kiedy ciasto odpoczywało w chłodach lodówki, jabłka rozkosznie sie dusiły a piekarnim stawał sie gorący, ja oddawałam sie rozmowie z moim kuzynem i siostrą, oraz ich drugimi połowami. Po około 30 minutach, kiedy stwierdziłam ze jednek jestem jedyną inteligiętna jednostka w rodzinie - ciastem wyklajałam juz ceramiczne naczynie, które nie było za duże, a raczej było jednak za małe..
na to dzieło swoich dłoni czyli wyklejenie - dałam jabłka, a z reszty ciasta wygniotłam paski, które miały robic za dekorację (nawet dały radę). Tak skomponowaną mieszankę masło, jabłek i cukru wsadziłam do piekarnika (180stopni) i oddałam się kolejnej majówkowej przyjemności - leżenie z Ryjem i bezmyslne oglądanie serialu (ja wiem ze siedzienie przez laptopem, na Mazurach w majówkę to groteska, ale było na serio wilgotno i zimno na dworze co daje mi pełne prawo do wytłumaczenia nas, czemu nie skakaliśny na zewnatrz jak dwie rozochocone rusałki). No, po jednym odcinku, czyli około godzinie, piekarnik został wyłączony, a po następnym odcinku - szarlotka rozdysponowana. Ostał się jeden kawałek, który pozował z rana przy śniadaniu jak rasowy model to też na tym samym sniadaniu został przezemnie zjedzony :)
[Listonic]
Od Veni - food |
8 komentarzy:
pachnąca jabłkami i zjadana małym widelczykiem.. cudownie
zjadam ze smakiem szarlotkę pod każdą postacią :) Twoja jest wspaniała!
Uwielbiam szarlotkę i mam na nią ogromną ochotę :) Ale dawno jej nie piekłam...
Pozdrawiam :)
Mazurska szalotka pycha, ale te tereny to bomba. Ja również długi weekend spędziłam w okolicach Kętrzyna i wróciłam zachwycona, aż opisałam to na moim blogu. Pięknie i to powietrze o którym piszesz, takie jest pachnące. Czuć zapach lasu, łąk. Pozdrawiam
Oczywiście miałam na myśli szarlotkę, ale widocznie szalotka chodzi mi po głowie.
moim zdaniem wszystko na Mazurach smakuje lepiej... ale szarlotka to już poezja smaku :)
Model ocalony podoba mi się bardzo i cała szarlotka również ! A tych mazur to Ci zazdroszczę :)
Witam się :)
Coś jest z tym powietrzem i kurzem. W Gdańsku ciągle muszę mieć otwarte okno, czuć przepływ powietrza (nie licząc spacerów po plazy), na prowincji jest... inaczej. Bardziej rześko.
A BEZ wczoraj zerwałam. Pierwszy bukiet w tym roku, na szczęscie póxno się u nas rozwinęły i poczekały, aż wyzdrowieję. I teraz pachnie mi OBŁEDNIE, przypominając maminy ogród i aleję bzów...
Pozdrawiam ciepło!
Prześlij komentarz