Oby brzuszki zapełniły się wpiekami wszelkich maści, jajkami, i wędlinami. Ja już zazdroszczę Grażynce i jej rodzinie, własnoręcznie robionych wędlin..
Ja zrobiłam pasztet :)
Ja zbyt religijna nie jestem ale wraz z mamą popełniłyśmy święconkę, kościół patrzył się na mnie jak na głupią bo nie dość ze kłaki niebieskie to i jeszcze techno święconka w ręku, no cóż, mnie się podobała, chodź to i tak nie o to chodzi..
Więc jedzmy i świętujmy :)
Od Veni - food |
4 komentarze:
a może po świętach wena wróci?
mam nadzieję:-)
No mogłaby, musze prace magisterska napisać :)
Dziekuje za ciepłe słowa :)
Zyczę powrotu weny i smacznych Świąt :)
Veni wszystkiego dobrego!
myślę że takie święconki też mają swój urok i to mi się podoba
Prześlij komentarz